czas wspomnieć o postępach
wzięłam sobie do serca ostatnie słowa Sowy i postanowiłam chodzic do weta naprawde tylko w razie potrzeby (np płukanie kanalika
)
Więc tak: Chmurka jest przyjmowana na zapleczu, ew. w pokoju socjalnym jeśli takowy jest. Tam jest spokojniejsza. To tyle jeśli chodzi o oględziny, przegląd króla.
Musiała dostawac zastrzyki przez 7 dni (rozgonienie ropy w okolicach oka). Jestem tchórzem jesli chodzi o takie rzeczy, ale byłam tak dopingowana przez jednego weta, tak mi nagadał że dam radę, że postanowiłam robić małej zastrzyki w domu! Wiem, że podskórne zastrzyki to może nic wielkiego, ale dla mnie to mega osiągnięcie.
Obyło się bez nerwów, bez stresu. Nawet bez odczynów, czyli podejrzewam że wszystko dobrze zrobiłam
A dzieki brakowi codziennych wizyt w gabinecie Chmurka nie przestała jeść, ufać mi i nie atakowała wszystkich wokół. Średnio zauwazyla te zastrzyki szczerze mówiąc.
Króliczy wet polecił mi hydroxyzynę w razie czego, więc kupiłam syropek. Jeszcze nie podawałam bo nie było potrzeby. Mam zaczac od dawki pół łyżeczki jakby co.
Ona jest w domu taka kochana i spokojna, naprawdę nie mam serca jej zabierac do weterynarza jak widze, jak jej wtedy wyłaża prawie całe oczy (strasznie to wygląda) i skrajne przerażenie... Ale czasem trzeba
Kanalika sama nie przepłuczę. Może powinnam zostac weterynarzem specjalnie dla Chmurki