Jak jeżdżę do domu (co od października zdarzyło się jakieś trzy razy), to zabieram Gucisławę ze sobą. A ponieważ w domu nie ma klatki, to Gunia mieszka sobie ze mną w pokoju. Na początku było tak, że spałam z siostrą w jej pokoju, a królik miał drugi pokój dla siebie. Potem jednak przeniosłam się do siebie
mam o tyle komfortową sytuację, że Gunia nic nie obgryza, choć i tak kabelki są pochowane na wszelki wypadek. Ale poza tym jest dość grzeczna - tylko ostatnio jak byłam, królina była przed sterylką i sikała mi na panele, ciekawe, jak będzie teraz. No i od rana burczała mi nad uchem, że chce jeść
Poza tym... Gunia chyba raczej woli zagródkę. Mam takie wrażenie, że jej brakuje takiego swojego miejsca w moim pokoju, mimo, że ma dwa domki z kartonu (do których i tak się nie chowa).