Znam niestety niedostatki związane z brakiem miejsca, pokój, w którym mieszka nasz maluch nie nalezy do najwiekszych, ale radzimy sobie.
Juki mieszka w klatce, na szczęście lubi ją ogromnie, slicznie załatwia się do kuwety i póki co, tylko tam. Podczas naszej nieobecności jest w klatce, pozostały czas spędza brykajac po pokoju. Faktem jest, że Juki jest jeszcze bardzo mały, nadal przywyczaja się do nas. Chciałam mu jednak zapewnić jeszcze wiecej swobody, dobrym rozwiazaniem byłaby stała zagródka, ale tutaj na przeszkodzie znowu stoi ograniczone miejsce. Moje rozwizanie jest takie: ze ścianek zagródki zmontowałam coś na kształt parawanu, który rozkładam za każdym razem, gdy Juki zostaje w domu sam. Wydzielam określoną część pokoju, do której mały ma dostęp. Gdy wracam, składam parawan (jak wachlarz), a Juki ma do dyspozycji cały pokój.
Takie rozwiązanie stosujemy od tygodnia, jak dotąd, sprawdza się. Utrudnieniem jest napewno częste rozkładanie i składanie parawanu, ale to niewielka cena za wiekszą swobodę maluszka. Poza tym jestem spokojna, ze nic mu sie nie stanie, bo ten rejon jest "czysty" (bez kabli) i bezpieczny dla małego. Z moich obserwacji wynika, że jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Je, siusia i bobkuje w klatce, spaceruje po wydzielonym parawanem miejscu, zostawiam mu też tam pierwsze prowizoryczne (handmade
) zabawki. Sporo czasu spedza w klatce-ale to jego decyzja i wybór, bo w każdej chwili może wyjśc i pobiegać.
Zdaję sobie sprawę, ze zwyczaje malucha moga zmienic sie z wiekiem, ale na chwile obecną, taki pomysł zdaje egzamin