a do tych którym się udało zaprzyjaźnić parkę, po jakim czasie pozwoliłyście im na stałe razem mieszkać? moje dwa bąble w nocy chyba się zaprzyjaźniły trochę, piszę chyba bo zupełnie się tolerują, Baśka czasem fuknie na Okeya przy misce ale na mnie też fuka i na fukaniu się kończy, w ogóle nie było między nimi walk, ale wielkiej wielkiej miłości też nie widzę... zastanawiam się czy to się jeszcze zmieni...
Jak nie wszczynają walk, to nawet jedynie przy tolerancji poleca się zostawiać króliki razem - inaczej przy każdym rozdzieleniu trzeba zaczynać od nowa. To normalne, że jeden drugiego ofuknie czy nawet, że ugryzie w dupsko - jak każdy związek, są lepsze i gorsze dni, a jak partner się nie skapnie, że gorsze, jego wina
A tak na poważnie, tak jak w małżeństwie, tak w związku króliczym mogą być sprzeczki - co do lepszego miejsca, smakołyków czy miski. Ja zostawiłam razem, jak zaczęły się akceptować, a jak się goniły, to tylko zatrzymywałam albo uspokajałam wodą, nie oddzielałam. Tylko musiały mieć na początku osobne miski i z dala od siebie, żeby dominujący nie odpychał drugiego przy jedzeniu.
Jeśli się wylizują, to już jest bliskość - a czy są typami wylewnymi, czy nie - to już sama wiesz. Moje się do siebie przyzwyczajały, a teraz tulą się do siebie na jednym fotelu (ale w zagrodzie samczyk musi znać swoje miejsce i prosić o pozwolenie na wejście da posłanie
).