Moje futrzaki przez ostatnie kilkanaście minut spędziły razem, co prawda dzieliły ich kraty kojca, ale to pierwsze tak długie spotkanie. Roxy fukała i startowała z ząbkami, a Buńczek "walił" łapkami w kraty w sensie chciał w Roxy. Biedaczek uderzył się w łapkę oj oj ale nic poważnego. Ogólnie miśki siedziały i gapiły się na siebie i wąchały. Buńczek na koniec okazał się chamem bo odwrócił się dupskiem do Roxy i nalał. No i tak się skończyło pierwsze randes-vous moich ucholi. Teraz każde w oddzielnym pokoju siedzi i liże futro. Bardzo ciekawy pomysł z tym transporterem, tylko że ja się boję, ze w transporterze to sobie oczy wydrapią.