Witam wszystkich forumowiczów, jestem tu nowy, ale zacznę.
Mój króliś ma 4 lata, samiec, niekastrowany. Nie zamykam swojego królika w klatce, zawsze ma otwartą, i tu jest problem. Klatka stoi na starym biurku do ziemi jest ok. 1m, bo na ziemi non stop gryzł za klatkę. Wczoraj ok. 23 wyskoczył z hukiem z klatki a ja mało co zawału nie dostałem bo spałem. Królik tego dnia cały dzień biegał na dużym balkonie. Potem zchował się do budy w klatce, potem rano znowu wyskoczył, i schował się do budy. Od 23 nie wychodzi z budy, tzn. musiałem go siłą wyjąć aby zabrać go do weterynarza. Nie je, nie pije, nie załatwia potrzeb fizjologicznych. Weterynarz zmierzył temperaturę, jest w porządku, waga w porządku. Ma prawdopodobnie naderwane ścięgno, dostał 4 zastrzyki, które nie pomogły, tylko gdy wróciłem zaszył się w budzie. Postprzątałem mu jeszcze w klatce i wymieniłem wodę. Teraz wyszedłem do innego pokoju, a tam gdzie jest którlik zasłoniłem żaluzje, aby się może przespał. Martwie się. Nic nie zjadł od 15h. Nie ufam temu weterynarzowi, bo te zastrzyki nic nie pomogły, więc proszę oceńcie sytuację i jak mu pomóc. Na razie zamknąłem do w klatce i dałem mu spokój.