U mojego buniusia trwało to ponad miesiąc, sierść wychodziła całymi kłębami. Porównać to można do zmiany skóry jak u węża dosłownie. Dochodziło do tego że wychodziły mu całe place i był łysiutki a była tego taka masa że trawa wygladała jakby babie lato było. Ilości potworne ale nie pomagało czesanie tylko skubanie takie delikatne. I ne dośc że wyglądał jak po operacjach plastycznych bo to wychodziło takimi placami, to zrobił sie cały brązowy. Oczywiście pasty na kłaczki szły całe ilości i na szczęście uwielbia ją nawet bardzie niż żurawinkę.