Nie mam żadnego doświadczenia w zaprzyjaźnianiu królików, dlatego proszę Was o poradę. Od poniedziałku jest u nas Rita (w DT), świeżo wysterylizowana samiczka. Mój Buniek jest kastratem od poniedziałku, nigdy nie miał kontaktu z innymi królikami. Nie jest terytorialny (wobec mnie), ma do mnie wielkie zaufanie, przychodzi się wtulać itp. Na razie oboje są w oddzielnych pokojach. Dziś wpuściłam Ritę do pokoju Bunieksa i zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam. Mała jest bardzo łagodna wobec mnie i dość płochliwa, początkowo bała się nawet wejść do tego pokoju. Później, kiedy już podeszła do jego klatki, zrobiła kilka śmierdzących bobków (w "jej" pokoju nigdy tego nie robiła, mimo że wcześniej mieszkał tam inny królik, a jeszcze wcześniej Bunieks). Buńcio jakby nie był do końca zainteresowany, podjadał sianko (był cały czas zamknięty w klatce), od czasu do czasu podchodził do kratek. Rita coraz śmielej zwiedzała pokój (łącznie z szafą), a później znów podeszła do jego klatki, dorobiła więcej śmierdzących bobów i przez kratki zaatakowała małego. Najpierw zębami, a potem łapkami. Buń przestraszony się uchylał, więc szybko ja zabrałam do drugiego pokoju. Usiadłam z nią na podłodze, a ona atakowała mnie zębami (nie tak jak wcześniej dla zaczepki, tym razem bolało). Wyraźnie czuła jego zapach na moich rękawach (wcześniej mały wtulał się w moje ręce właśnie). Zostawiłam ją samą, żeby ochłonęła. Nie wiem, czy to normalne "początki", czy ja coś zrobiłam niewłaściwie, za szybko... Dodam, że nie mam w domu neutralnego gruntu, bo wcześniej Bunieks biegał po całym mieszkaniu. Martwię się bardzo. Proszę Was o pomoc.