Pomocy
Zabrałam dziś mojego adoptowanego króliczka, Lejdi na szczepienie do gabinetu państwa Piaseckich we Wrocławiu, gabinet polecony przez Stowarzyszenie. Lejdi jest bardzo strachliwa, podczas wyjmowania jej z transportera Lejdi zaczęła krzyczeć i szamotać się, po wyjęciu miała już bezwładne tylne łapki. Pani weterynarz od razu powiedziala, ze musiał uszkodzić się kręgosłup, bo króliki mają bardzo wrażliwe kości. Zrobiła jedno zdjęcie rtg. Stwierdzila, ze jest podejrzenie zwichnięcia kręgosłupa, ale więcej nie chciała zrobić, bo nie chciała dawać Lejdi w tym stanie glupiego jasia. Zrobila dwa zastrzyki i kazała przyjść w poniedziałek.
Pojechałam mimo to do kliniki doktora Niedzielskiego, zrobił jej kilka zdjęć i powiedzial, ze nastąpiło złamanie 6 kręgu lędźwiowego w obrębie trzonu z przemieszczeniem dogrzbietowym oraz amputacja rdzenia kręgowego. Zalecenia: eutanazja lub opieka paliatywna
Przy czym podkreślił, że eutanazja jest jedynym humanitarnym wyjściem, bo Lejdi będzie się bardzo męczyć. Wzięłam ją do domu, nie potrafi się poruszać, załatwia sie mimowolnie pod siebie. Wet powiedział, że od ciągnięcia lapek za sobą będa robić się rany i od sikania stany zapalne itepe.
Co mam robić? Wet staral się uświadomić mi, ze taki stan, to dla królika katorga, bo nie będzie ona mogła kicać, skakać itepe. Serce mi pęka, ale myślę żeby jutro pojechać ją uśpić.
Proszę o pomoc, rady, znacie podobne sytuacje, co radzicie?