Oto cała relacja z interwencji:
O 19.30 dotarłam do sklepu Kakadu w Katowicach. Kitty27 czekała na mnie. Króliś w stanie fatalnym - nie dość, że młodziutki, to cała szyja i uszy łyse... masakra powiem wam, że nie widziałam jeszcze takiego królika. Malec jest naprawdę uroczy, apetyt mu dopisywał - przy nas wcinał mieszankę. Poprosiłam o rozmowę z kierownikiem. Jak się okazało bardzo sympatyczny człowiek. Poinformował nas, że za 20 minut przyjedzie dostawca (przedstawiciel) zabrać króliczka. Jak myślicie co zrobiłby hodowca z małym chorym barankiem wymagającym leczenia? Udało nam się przekonać kierownika sklepu, żeby oddał nam króliczka. Zapakowali nam go do kartonika i dołączyli nazwę leku, którym go leczyli.
Z królisiem pojechałyśmy na brynów do weta - pobrali materiał do badań. Są dwa przypuszczenia - albo grzybica albo jakieś pasożyty - jutro Kitty27 z nim jedzie jeszcze raz. Z racji tego, ze ja jutro pracuję 12h i nie mam jak jechać Kitty przywiezie mi króliczka wieczorem i o ile mój przyszły małżonek się zgodzi króliś zostanie u nas w kuchni.
Jutro jak tylko króliś trafi do nas zrobię kilka fotek.
I teraz prośba do Was. Z racji tego, że SPK nie stoi najlepiej finansowo, a wizyty kosztują (dziś wydałyśmy 72 zł!!), bardzo proszę o wpłaty na rzecz małego baranka. To będzie długie i bardzo kosztowne leczenie... dziś za wizytę płaciła Kitty, wiadomo, że ja też pomogę jak będę mogła ale to wszystko mało...
Dlatego proszę o wpłatę każdej sumy na konto SPK z dopiskiem baranek z interwencji - Katowice.
konto:
PKO BP Oddział 1 w Warszawie
83 1020 1013 0000 0102 0133 0554