pamietaj że to może powrócić skoro nie jest leczone .My jeżdzimy do weta 160 km . i na prawde nieraz jest to konieczne...albo konsultujemy się telefonicznie.
chyba że traktujesz królika jak...dziś jest jutro go może nie byc .
Pomysl i zainteresuj sie gdzie jest najbliżej Twojej okolicy odpowiedni wet. żebys miała do kogo zwrócić sie o pomoc w drastycznej nagłej sytuacji.
Jak się nie myle to w Rybniku (albo okolicach) - 100 km od Zawiercia przyjmuje wet.Magdalena Moroz w gabinecie dr.Godzka(P. Magdalena współpracuje z ,,Fundacją Przygarnij królika,,) jest bardzo dobrym króliczym weterynarzem wielokrotnie polecana na forum.
Pani Magda ma sklep internetowy ,,świat 4 łap,, jest tam podany również telefon,można zadzwonić i dowiedzieć się szczegółów.Mi P.Magda wielokrotnie pomogła meilowo.
Jak piszesz to jak bym czytała swoje podejście jak jeszcze żyła nasza Tosia .Nie poszłam do weta,była biegunka brak apetytu,potem brak bobków bo jelita juz szwankowały ale poprawiło sie po dwuch dniach i sprawe olałam
,po jakimś miesiącu był nawrót choroby ale z dwojoną siłą, już wet. nie pomógł,tym bardziej że nie byl króliczy.
Tego samego dnia w męczarniach Tosia odeszła w wieku 6 miesiecy przez moja głupote i lekceważenie powagi sytuacji,pamietaj królik to nie pies czy kot któremu po prostu przejdzie...to sa bardzo wrażliwe zwierzeta.
Ja do dziś nie moge sobie wybaczyc że nie zareagowałam szybciej i u odpowiedniego weta,na pewno nasza Tosia by dziś żyła
Rób wszystko żeby jadł jak najwiecej siana bo to podstawa,ogranicz reszte podawanego pokarmu tak żeby siana zaczeło ubywać.
Powodzenia