to może ja opisze największe przewinienie mojej królinki bo szkód było sporo
Otóż mój króliczek ma na sumieniu ścianę i lekkie "zalanie" w domu taty kiedyś Kulka stała tymczasowo na strychu, do dzisiaj pojęcia nie mam kto ją wypuścił.... efekt był taki, że królinka wlazła za ścianę (taka gipsowa), która była niedokończona, co za tym idzie z boku była szpara... Tata aby ją wydobyć musiał ścianę rozwalić....nie był zadowolony a królik się uparł i nie miał zamiaru wyjść, demolka była konieczna po tygodniu okazało się, że Kulka świetnie się bawiła za ścianą i poprzegryzała rurki, którymi płynęła woda do ogrzewania bodajże. Dowiedzieliśmy się tego kiedy pewnego pięknego dnia obudziła nas plama kapiącej wody z sufitu Tata był baaardzo niezadowolony z wyczynów Kulki :D
hahaha niezła historia.
Chociaż pewnie tacie do śmiechu nie było, ale za to macie co opowiadać.
Ja już mam co dopisać do tej listy odkąd przybył do nas Maciuś i odkąd mają więcej swobody (bezklatkowce). Generalnie mniej broją, jak ich nie zamykam i o dziwo kanapa już nie jest ulubionym miejscem na kopanie, gryzienie bobkowanie i siusianie.
Ale za to:
- Przypadkiem na fotelu zostawiłam skórzany pasek do spodni. Tak trochę zlekceważyłam, bo nie wiedziałam, że króliki mogą być skórożerne.
Poobgryzane brzegi paska.
- Kable zabezpieczone, ale kawałek wystawał z listwy w jednym miejscu, mężowi mędziłam przez kilka dni zabezpiecz ten fragment, bo zeżrą. I pewnego dnia kable z głośników zostały poszatkowane. Dosłownie! Trzeba było na nowo ciągnąć, bo poszatkowały je na kawałeczki.
Ale i tak jestem prawie na stówę pewna, że to Maciuś.
- Nadżarta kopułka z głośnika (ta środkowa wypukła część z takiego kartonu) i to w mojej obecności. Było to po pierwszej nocy bez klatki, gdy nic nie zrobiły, a bezczelnie w mojej obecności Maciuś to zeżarł. Dokupiliśmy szafeczki i głośniki już nie są w zasięgu króliczych zębów.
- Tapeta przy drzwiach na rogu. Obawiam się, że to tylko początek.
A tak to wszystko zabezpieczone i dostarczam im innych rzeczy do gryzienia, targania i szarpania. Póki co działa. Przy okazji zauważyłam, że peszle na kable to fajna rzecz. Oczywiście żadna to przeszkoda dla ich zębów, ale peszel sprawia, że kabel dla królika przestaje byż interesujący. Nie wygląda jak gałązka.
Patrząc na tą listę, to coś mają ciągoty do muzyki. A może odwrotnie, nie chcą muzyki.
Dla bezpieczeństwa gitarę basową trzymam w drugim pokoju.