To i ja dorzucę swoje 3 grosze o stratach:
W dzieciństwie maiłam królika Bugsa i świnka morskiego Freddiego - razem wyżali róg wykładziny i skrócili parę zasłon i firan - bo zawisały im na uszy, kable wszelkiej maści...tak...ale to była bardzo zgrana komitywa. Bugsa raz prąd popieścił - przeżył, kabel już nie.
Nunek: za młodu przegryzł kabel zasilający komputer, inne kabelki też podgryzał, do spółki z Brunem posiatkowali kilka prześcieradeł i pościeli - jedna jest wybitnie królicza - (bardzo się przydała jak w domu pojawił się Krecik).
Nunek & Bruno
przed kastracją: obsikiwanie z pół obrotu ścian i mnie, mega podgryzanie dywanu, narzuty, łóżka, ścian, książek na najniższej półce regału, biurko...
Bruno: wada zgryzu KABLI NIE JADA, ani nic innego cennego, ale za to w rozpaczy po stracie Nunka w maju 2009 obsikiwał wszystko...dywan, pościele, mnie, swoją michę z jedzeniem, siano...dostał Kreta i spokój.
Krecik: ahaha już zapomniałam co to znaczy mieć młodego szkodnika na stanie! zapory ponunkowe okazały się za słabe: zniszczył kabelki od głośników, kabel od telefonu stacjonarnego, dalsze niszczycielstwo moich lecz króliczych pościeli, dogryzanie książek na dolej półce, skoro Nunek ich nie doczytał....i jak był mały to wszędzie wlazł i od razu....ciach ciach ciach, chrum, chrum.... wszelkie kabele od kompa tak pochowane, że jak coś muszę zmienić to mam duży problem, żeby się dostać...ETATOWY OTWIERACZ LISTÓW I NISZCZARKA DO PAPIERU
osobne historie to króliki w gościach i na wakacjach