Wczoraj wieczorem otwieram drzwi do swojego pokoju, za mną wpada kicak, ja odwracam się po coś a tu iskry obok biurka lecą!!!
Rzuciłam się na królika i jednym ruchem złapałam ją ręką pod brzuch i odrzuciłam od kabla, chyba krzycząc już nie pamiętam. Wszystko działo się dosłownie w milisekundach. Wylądowała w połowie pokoju na dywanie zdziwiona totalnie moją reakcją.
Kabel wciąż sypał iskrami więc odłączyłam go szybko od gniazdka. Korków nie wywaliło, ale tak się wystraszyłam że mi usmażyło królice że nie wiem. Nigdy nie dotykała się tego kabla, zawsze przeskakiwała i szła dalej, nie wiem co ją napadło. Oczywiście to był kabel od laptopa - BYŁ bo muszę kupić nowy zasilacz, ten został unicestwiony.
No i chyba osłonkę na ten kabel muszę kupić. Paranoja
Poza tym ma na koncie słuchawki od mp3 które kiedyś zostawiłam na podłodze...