dzisiaj nie zacznę od Fly, ponieważ ten dzień miał bardzo wiele barw...dzisiejsza noc nie była dobra...
ok 4 nad ranem maluszek z trio od terrarysty - przebywający w DT, dostał ataku - zaczął kręcić się wokół osi, pojawiły się u niego drgawki
mimo natychmiastowej reakcji opiekunów i naszej próby ratowania malucha, nie zdążyliśmy
2 wet. w T. (mających nocny dyżur) odmówiło jego przyjęcia - sami nie zdążyliśmy zorganizować leków (chociaż od razu założyliśmy, co można by ewentualnie zrobić)
pierwsze podejrzenie atak encephalitozoonozy - objawy mózgowe - 4 tygodniowy maluch o bardzo słabej odporności, po chorobie
popołudniu doc wykonał sekcję, która wykazała brak jakichkolwiek nieprawidłowości, poza nieprawidłowościami w obrębie mózgu - tym samym za najbardziej prawodpoodbną przyczyną śmierci można uznać encephalitozoonozę, którą maluchy przejęły od matki, a biorąc pod uwagę ich wiem, warunki, w których przebywały - ta choroba miała doskonałe warunki do rozwoju - pojawił się stan nadostry tej choroby
w zw. ze śmiercią Eklerki, od razu zapadła decyzja o tym, żeby pokazać doc Ozziego
o ile w zeszłym tyg. stan maluchów był stosunkowo zadawalający (po tym jak zwalczyliśmy problemy jelitowe), dzisiaj u malucha temp. ciała była obniżona - poza tym brak jakichkolwiek innych objawów = konkluzja wdrażamy leczenie...
jutro u doc pojawi się też Faworka - maluszek, który trafił do adopcji
, aby spr. czy tam się nic nie dzieje
dzisiaj u doc była również Maszka - podczas ściągania szwów, odpadł strup na głowie - w tej chwili Masza ma więc otwartą ranę (to dobrze), która będzie przemywana rivanolem + bactrobanem - Maszi jest dzielna, bardzo - ropa nadal się oczyszcza, chociaż już tak nie śmierdzi
***
wczoraj mówiłam o tym, że los jest przewrotny...jest i "praca" w adopcjach, ze zwierzętami mnie tego nauczyła
wg obiektywnych kryteriów, Fly nie powinno być dzisiaj z nami - określenie stan krytyczny w ustach doc oznacza...- nie wiem jak to opisać, biorąc pod uwagę, że określenie najbliższe 2-3 dni będą decydujące jest już równoznaczne z tym, że jest bardzo bardzo źle...(doc nie mówi nigdy - nie damy rady, tym bardziej wiadomo, kiedy jest tragicznie)
Fly jest siłaczką, a w tym drobnym ciałku kryje się ogromny duch - chyba postanowiła wszystkim pokazać, że można i jednak cuda się zdarzają...(chociaż nie lubię tego określenia)
nawet doc jest w szoku i uśmiechał się, widząc małą
w nocy nie było ataku
rano pojawiliśmy się u doc
chyba przechodzimy do stanu przewlekłego choroby...
stan oka się poprawił - zaczęła je dzisiaj otwierać i doc mówi, że mamy szansę je uratować (teraz rogówka jest zmętniona)
temp. ciała wzrosła do 39
waga również wzrosła!
- co prawda mała zaczęła jeść dopiero w sobotę - przede wszystkim siano i zioła, a poza tym była tylko na kroplówkach + w chwilach nielicznej większej świadomości na papce, ale dzisiaj ważyła 80 dag
- nie 65 dag
stan ogólny - z krytycznego do jak na stan krytyczny - względnie dobrego - dość stabilnego
rano nie było bobków i pęcherz był pusty, więc uzgodniliśmy, że jeśli do wieczora nie pojawi się mocz, to Fly przyjdzie raz jeszcze - tak też się stało
w ciągu dnia pojawiły się bobki, ale o ile pęcherz się napełnił, moczu nie było
niestety pęcherz moczowy Fly jest upośledzony z przyczyn neurologicznych, ale jest nadzieja na to, że z tym sobie poradzimy - zwieracze działają (to jest bardzo ważne), nerki produkują mocz (prz EC występuje często również brak moczu
), po prostu nerwy pęcherza moczowego nie działają na tyle, aby się zaciskał i aby mocz się wydostawał sam - to powinno (powinno) zmienić się pod wpływem leczenia
póki co będziemy więc 1-2 razy na dobę pomagać małej i wyciskać mocz
nadal istnieje obawa ataków - leczenie jest długotrwałe - w końcu to nieprzewidywalny układ neurologiczny, ale trudno określić jak niesamowitą radość daje widok Fly, która liże po rękach, która podczas badania pęcherza u doc...jadła mniszek i nie widziała powodu, żeby przestać...
z objawów neurologicznych u Fly występują teraz (poza problemem z pęcherzem) przekrzywiona głowa, lekkie bujanie się i odchylanie głowy do tyłu (czasami, gdy leży)
wojowniczka ma żółtą sierść przy chorym oku - spr. dodatkowo drożność kanalika łzowego
doc wziął też bobki, aby zbadać czy nie mamy żadnych kokcydiów
badanie krwi odkładamy na później - dla Fly same zastrzyki są teraz dużym stresem, więc nie chcemy jej dodatkowo stresować, a jej żyły są w takim stanie, że nie ma sensu jej męczyć + ryzykować tym, że w razie potrzeby nie moglibyśmy założyć wenflonu
dziękujemy Wam wszystkim za wszelkie wsparcie
to, że Fly jest z nami to zasługa bardzo wielu osób - z mojej perspektywy Fly, jej życie to jest w pewnym sensie sens Azylu - a Azyl był naszym marzeniem, który krok po kroku udało się zrealizować - w dużej mierze dzięki Wam
chyba na początku tego wątku Magda pisała o tym, że zrobimy wszystko, aby nie zawieść zaufania, którym zostałyśmy obdarzone przez wiele osób i tej wiary, która dodaje nam na co dzień niesamowitej siły, zwłaszcza, kiedy przychodzą dni takie jak ostatnio...dni i noce...
nic nie cieszy mnie bardziej niż to, ile dobra skupia wokół siebie Azyl - ile niesamowitych osób przyciąga na miejscu i na odległość - to jego sens - dla nich, dla tych, których los zależy wyłącznie od nas
Fly walcz dalej i nigdzie nie odlatuj...chyba, że w głęboki, relaksacyjny sen zwinięta w króliczy rogalik