Jeżeli królik ze swojej powiedzmy - złośliwości atakuje, to sposób Tusi powinien pomóc. U mnie były 2 incydenty ataków ze strony królicy na moją osobę. Pojawił się drugi (oba niesterylizowane z racji wieku) i "gospodyni" dostała szału... Atakowała i gryzła z rozpędu, nie dała się odgonić tylko wręcz przeciwnie - sama mnie goniła, wraczała i gryzła. Pewnie zaraz wszyscy na mnie naskoczą, ale królik zarobił klapsa. Zaatakowała, a ja przysadziłm jej ręką w bok. Oczywiście nie z siłą ciosu Mike'a Tysona ale tak, że poczuła. Za drugim razem było to samo, jej atak - mój atak tym razem mocniejszy niż poprzednio. W końcu królik też się nie zastanawia, czy jak mnie ugryzie, to to będzie mnie bolało... Królik był tak zdziwiony, że do dnia dzisiejszego do głowy jej nie przyszło żeby skoczyć do mnie z zębami czy zawarczeć. Nawet nie tupie a wręcz przeciwnie - zrobiła się totalną przylepą i miziulcem. Metoda może "nie psychologiczna" ale działa. Zwierzak ma wiedzieć, ze nie jest w naszym stadzie szefem. Dodam tylko że po takich akcjach, jak królik zachowywał się normalnie, karmiłam go z ręki i normalnie głaskałam, podnosiłam, kładłam na kolanach. Nie spowodowało to więc spadku zaufania do mnie.