Odnośnie jeszcze do pouczania siemki (i ewentualnych osób, które RZEKOMO najpierw piszą na forum, a potem ewentualnie jadą do weta), to mogę tylko potwierdzić, że trudno o troskliwszego i mądrzejszego opiekuna niż Ania. Już na początku pisała, że była u weta, tyle że niewiele to, niestety, dało.
A co do Poznania i króliczych wetów - to jako trzecia osoba z Poznania na tym wątku potwierdzam, że nie ma u nas typowo króliczego weta, a diagnostyka jest fatalna. Robimy tu co możemy, ale trudno z każdym króliczym wzdęciem jechać 150 Km do Torunia, prawda?
Cieszę się, Valkusiowi lepiej, oby wyszedł na prostą i zaczął ładnie jeść i bobczyć.