Dziś odeszła nasza Tosia
.
Pustka, którą czujemy jest nie do wypowiedzenia.Przegrała walkę z E.Cuniculi, choć wydawało się, że będzie dobrze. Na własnej skórze przekonaliśmy się, ze brak szybkiego prawidłowego rozpoznania to może być wyrok. W dziale "weterynarze" przestrzegałam już przed pewnym wrocławskim gabinetem.
Patrzę na jej kocyki, klatkę, miseczkę...Tosiu gdzie jesteś? Moja kochana Perełka, zdobywała serca wszystkich którzy ją poznali, bezczelnie domagała się głaskania po główce, tupaniem zaznaczając że inne obszary jej ciała są święte i nie-do-głaskania...tylko mnie pozwalała na bardziej "intymne" pieszczoty, szarpała za nogawki tych, których nie chciała widzieć w swoim domu. Cały czas czuję ciepło jej futerka na policzku. Razem przeżyłyśmy zbyt mało czasu...tylko 2,5 roku. Ale ten czas był piękny - myślę, ze dla nas obu. Ja uczyłam się zajmować moim wymarzonym Uszakiem i rozpieszczać go na wszystkie możliwe sposoby a ona uczyła się zaufania do człowieka, który kiedyś ją skrzywdził. Była naszym małym przywódcą stada. Teraz jej nie ma...jest pustka.
Wiemy, ze Tosia chciałaby aby inny Uszak zaznał miłości, którą one miała (i ma nadal). Nasz dom jest bez Uszola pusty zimny i smutny. Proszę nie krytykujcie mnie za tak szybko podjętą decyzję (być może dorastałam do niej przez ostatnie tygodnie walki o Tosię, podświadomie przygotowując się na najgorsze) ale chcemy jak najszybciej dać dom Uszakowi z Azylu. Wysłaliśmy formularz - chcielibyśmy powitać w naszym domu Lukę.
Tosiu - biegaj za TM, zdrowa, radosna...taka jaką chcemy Ciebie pamiętać. Kiedyś się spotkamy