hi hi mój "biznes plan" dotyczył akurat kupienia pierwszego króliczka i dotyczył takich rzeczy jak: gdzie będzie stała klatka (wtedy jeszcze miałam w planach 70tkę i żeby ją wstawić dopokoju musiałam wywalić fotel
) co z wyjazdami, kto płaci za żarcie, weterynarza (docelowo miałam płacić ja, ale rodzice pokochali Duffy'ego i często się dorzucają)
Potem stopniowo przekonywałam ich do kolejnych rzeczy jak: kupna klatki 120 (wywaliłam biurko
) wypuszczania królika 24h/dobę.
Niedawno uznałam, że potrzeba towarzysza. Najpierw poczytałam Uszatą i popytałam na forum.kroliki.com żeby mieć argumenty. Zaczęłam od mamy, bo ona kocha zwierzęta i generalnie łatwo ją namówić. Pokazałam jej jak często Duffy siedzi na parapecie i wygląda jak kupka nieszczęścia. Potem jak byłyśmy na działce zwróciłam jej uwagę na to, że jak Duffy jest w kojcu i nikogo przy nim nie ma, to siedzi w kąciku i nie biega.
Mamie to wystarczyło, by ją przekonać (dodam jeszcze, że pokazywałam jej zdjęcia przytulających się uszatków i takie tam
)
Z tatą było trudniej. Na początku kategorycznie powiedział nie (a, że jest byłym pułkownikiem, wierzcie mi trudno z nim dyskutować) Przestałam drążyć temat, za to bardzo często przynosiłam mu Duffy'ego, żeby go sobie pomiział (Duffy nie lubi być noszony na rękach, ale na kolanach lubi przesiadywać) Widziałam, że jego widok go rozczula.
Podjęłam kolejną próbę na zasadzie żartu. Brałam królika, szłam w stronę taty i głośno mówiłam: "Powiedz Duffy Krzysiowi, że chcesz żonę"
Pomógł mi też trochę wujek, który niby przypadkiem wspominał o towarzyszu dla malucha, przy moim tacie.
Odniosło to rezultat, tato zaczął ze mną dystkutować na temat ewentualnej adopcji. Głównie widział problem w wyjazdach, ale ja mu powiedziałam, że w wieku 20 lat, raczej wątpilwe jest bym jeździła z rodzicami na wakacje (bo na działkę, to wiadomo co innego).
Któregoś dnia mój tato sam powiedział, że Duffy jest rzeczywiście smutny i przyda mu się towarzystwo. Drugi królik ma być królikiem mojego 20-letniego brata. Właśnie brat zajmuje się teraz Duffym (ja jestem aktualnie nad morzem) i to jest taki sprawdzian. W każdym razie to i tak ja będę się głównie zajmować uszatkami.
No to tyle