Ostatnio mam okres kiedy jestem bardzo przewrażliwiona, zwłaszcza jeżeli chodzi o moje uszy
No i moje poczwary znowu spędzają mi sen z powiek, tym razem dla odmiany Karramba.
Je sianko, świeże ziółka, czasem skubnie jabłuszko, ale z niewiadomych przyczyn nagle wszystkie, nawet najbardziej przez nią lubiane warzywka stały się beee. Siemienia nie je, słonecznik też może iść się paść. Martwię się, bobki w miarę normalne (linieje sierota i czasem większe, czasem mniejsze), kontrolna wizyta u weta była (niby wszystko w porządku) a jednak brzuszek twardawy się wydaje. No i czy to jest to upragnione następstwo ad libitum - wybiera to co dla niej najlepsze? Jak na razie wcale mnie to nie cieszy bo jeszcze miesiąc temu mimo tej samej diety szamała wszystko, do tego coraz częściej chowa się po kątach. Zachowuje się tak jak po śmierci Truffla - nie je nic prócz świeżych ziółek, kilku rodzai gałązek, pije mniej wody, rzadko daje się głaskać, prycha, fuka.
Wet stwierdził, że może ona tak reaguje na brak towarzysza, ale cóż poradzić skoro Makrela jest przez nią zjadana (skrupulatnie po kawałku, najpierw uszko teraz próbuje dobrać jej się do omyka)
.
Ząbki są w porządku, uszka czyste, żadnych guzków ni ropni