No mi się też to wydawało dziwne, ale zawsze warto podyskutować o tych różnicach w zaleceniach:)
Dziś na śniadanko Niunia dostała ledwo co granulek i kawałek selera, kapustki i suszoną miętę. Najpierw spałaszowała granulki, potem bez przekonania zajrzała do miski z warzywami, spojrzała na mnie z dezaprobatą mówiącą: "Co to kobieto ma być, dawaj więcej granulek", chwilę pomarudziła i zabrała się za selera. Może coś z tego będzie:)
Tylko że problem polega na tym, że Zgodzia wielu rzeczy nie lubi. Nie wiem, czy to wina granulek i przyzwyczajenia do nich, ale z warzyw je naprawdę niewiele. Wcina marchewkę, pietruszka, selera, sałatę, kapustę, ale np. na brokuły, paprykę czy kalarepkę nie chce nawet patrzeć. Próbowałam wprowadzić kilka razy. Boję się, że ograniczenie granulatu nie będzie dobrym pomysłem, jeśli jej dieta warzywna będzie tak uboga.
Czy wam udało się przekonać uszaka do rzeczy, których nie lubił na początku? Nie chcę zostawiać ją z kalarepką, której nie chce jeść, żeby nie była głodna. Raz tak zrobiłam i nie tknęła do rana...