Powróciłam z porannego dyżuru! Od razu się przyznaję, że nie zmyłam podłogi, bo nie widziałam mopa
może to przez mega ból głowy, który towarzyszy mi od przebudzenia, ale serio nie widziałam go ani w Uszatej, ani w łazience.
Koala i Vega - jak zwykle klatka przypominała pobojowisko, ale generalnie wszystko w porządalu
Goldi - świnka się zlała 2 razy poza kuwetą, ale poza tym wszystko ok
Leonsjo - wszystko ok, ale był baaardzo smutny, że krótko biegał!
Rovi - kochana bezproblemowa, kulturalna dziewczynka, nawet się pomiziać dała
Baku - ujrzałam i przepadłam
jest boski i wybaczam mu nawet próbę gwałtu mojej ręki
żłopie wodę jakby miał porządnego kaca. Jego rezydencja mnie powaliła na łopatki
nie dość, że się sypie, to wali oborą, ale z grubsza ogarnęłam.. chociaż dywanik nadal wali oborą
Yeti - zbuntowana kobita stwierdziła, że znowu nie będzie robić bobków, więc "za karę" dostała tylko suszki i troszkę granulatu.
Bezimienna - reakcja taka jak przy Baku, czyli
zacnej wielkości bobów było ze 3kg, troszkę w kuwecie, reszta elegancko na podkładzie
siano nietknięte, ale suszki wyżarła w kilka minut, więc jej przed wyjściem trochę dołożyłam. Jest genialna, boska i chyba baaardzo lubi się miziać
Jeżynka - chyba się bardzo nudziła, bo podkład przekopany, ale kuwetkuje naprawdę wzorowo, szczególnie jak na takiego malucha!
Messi - boby i siuśki były, ale młody był dziwnie mało aktywny, nie dopominał się nawet o wyjście, tylko leżał, a jak wstał to wydawało mi się, że trzymał głowę przechyloną na bok.. ale jak go wypuściłam, to troszkę się rozkręcił, apetyt również mu dopisywał, więc myślę, że nic złego się nie dzieje.
Biszkopt - pobiegał, pobobczył, zjadł mało, bo miska z żarciem była pełna. W ramach zapoznawczego miziania.. a mizianie luuubi.. dokarmiłam go kilkoma pałeczkami cuni
Rita - kuweta zabobczona i zalana tak, że aż żwirek nie chciał z niej wypaść
jak zwykle mnie owarczała!
Infinity i Guilietta - boby były, siuśki były, mizianie było, czyli wszystko w normie
Miły pan z warzywniaka nie miał dla mnie liści z brokułów, ale w zamian za to dał kilka marchewek, które już pływają w brzuchach Przystaniowych królików
powiedział, żeby przyjść wieczorem, bo jak nie sprzeda brokułów, które mu zostały, to podaruje je królikom! Kochany człowiek
edit: zapomniałam powiedzieć, że odwiozłam transporter po Trusi.. zostawiłam zamówienie dla 2ska.. i przywiozłam też nowego lokatora, który siedzi na jednym z parapetów