powiem Wam, ze po wczorajszej wizycie u weta widze zmiany
z racji tego, ze pannie w transporterze cieplo było - wyciagnelam ja na kolana i tak siedzialysmy z godzine w poczekalni i się trochę mizialysmy, trochę puscilam panne pod ławke, żeby się umyla.
jak weszlysm do pokoju dra to panna czula ze cos jej nie pasuje i twardo wchodzila mi na rece
a dzisiaj zaczela się seria kilku zastrzykow na podniesienie odporności i przy tej okazji z panna się trochę miziamy
zmiana jest w tym, ze panna toleruje już 10 minutowe mizianko
może nie sa to jeszcze nie wiadomo jakie ilości ale siedzi grzecznie i nie podgryza
w momencie kiedy przestaje jej pasować mizianko zaczyna się wiercic i probuje podszczypać pokazując ze już nie chce
nie zmienilo się natomiast to, ze po każdym mizianku trzeba się koniecznie bardzo dokładnie umyc