jesteśmy po.... zrobiliśmy rundkę po lekarzach. Więc opisze po kolei.
U dr Szymczak zrobiliśmy badanie "ultrasonografem?" stwierdziła że są to zmiany nowotworowe z przerzutami, zadzwoniła do swojego znajomego aby zrobił mu prześwietlenie aby to sprawdzić.... powiedziała że jeżeli to guzy to nie ma ratunku praktycznie żadnego.
U dr Brodzikowskiego zamiast zleconego RTG (w pozycji bocznej) zrobił punkcje, ten koło prącia jest "skostniały" jak kamień (i dzięki czemu łatwy do usunięcia) ten pod brodą tak jak myślałyście to ropień od prawdopodobnie zęba.... wyczyścił go i wysłał z zaleceniami do pierwszej dr (opisze je później
)... ona podała mu zastrzyk z jadem tarantuli który za zadanie ma za zadanie zmniejszyć wzrost.
Dostałam nastepujące zlecenia:
*pierwsza opcja OPERACJA, przed tym badanie (ropy?) hmmm... aby ustalić który antybiotyk mu podawać, musiałabym podpisać klauzule że jestem powiadomiona o wysokim ryzyku. Po badaniu serca wszystko staneło pod znakiem zapytania....
serce słabe, wiek duży.... ryzyko wielkie, najgorsza byłaby rekonwalescencja bo to dwa baaardzo duże ropnie do usunięcia i może przedłużyć mu życie cały ten zabieg o ok.3 miesiące, dodatkowo ropień umieszczony pod brodą stwarza wysokie ryzyko usunięcia bez powikłań. Czy warto go męczyć? zostaliśmy poinformowani że może nie przeżyć samej narkozy lub że będą go reanimować a koszta nie są małe. Do jutra mamy się zastanowić
* druga opcja bardziej zapobiegawcza, że póki dobrze funkcjonuje tak jak teraz czyli prawidłowo oddycha, ma apetyt, podawać mu co tydzien zastrzyki, wyciskać ropę z pod brody i czekać... tak na koniec. A jeżeli będzie mu to utrudniać wtedy eutanazja.
Wet. powiedział że gdyby miał 5-6 lat nalegał by na nas tą operacje teraz to za duże ryzyko aby nas namawiać.
przepraszam że tak obszernie ale inaczej nie umiałam, i proszę nie krytykujcie podjętej decyzji jeżeli nie wybierzemy pierwszej opcji. Moja mama mówi wyraźnie że się nie zgadza a tak naprawdę nie będę ukrywać że to ona płaciłaby za wszystko...