Dziękuję bardzo za odpowiedzi, królik nie dostaje tylko milgammy, dostaje też inne leki (antybiotyk i wit. z grupy B) oraz kroplówkę raz dziennie. Lekarz do którego chodzę (dr Debis z Redłowa) naprawdę wie co robi. Uratował mi już z beznadziejnej sytuacji moje dwa psiaki, koty leczy też genialnie, a i królika jak obejrzał to od razu wiedział co jest na rzeczy. Dodatkowo zlecił badania mikroskopowe krwi i bobków na posiew, więc to nie jest błądzenie po omacku. Zresztą powiedział, że nie ma lekarstwa celowanego w tą chorobę, leczy się objawy a raczej spustoszenie które pierwotniak uczynił w organizmie. Stąd ta milgamma - na niedowład tylnych łapek i objawy neurologiczne. Ja wiem, że są panie weterynarz polecane w Trójmieście, które leczą królisie z Uszakowa, ale one przyjmują w Gdańsku, a dla mojego półżywego królika to naprawdę za daleko, nie dość że chory, to jeszcze bardzo się boi podróży i źle ją znosi. A poza tym jak napisałam powyżej "mój" pan doktor naprawdę jest bardzo dobry i kompletnie mu ufam.
Z młodym raczej nastawiam się na najgorsze, bo co tu dużo mówić, to po prostu widać. I dla mnie to jest za przeproszeniem cholerna niesprawiedliwość, bo mam takie wrażenie że przez niecały miesiąc życia u mnie to on nie zaznał niczego innego tylko cierpienia i stresu, związanego z chorowaniem, wizytami u weterynarza, myciem, jazdą samochodem itp. Po prostu żal.pl