niestety doktor znalazła u Tosi cystę Encephalitozoonozy, mamy więc jej postać rdzeniową + to co z małą zrobiła genetyka
zaczynamy leczenie.
tutaj zaczyna się historia Tosi
http://forum.kroliki.net/index.php?topic=10000.70jej ogłoszenie na stronie adopcyjnej
http://adopcje.kroliki.net/rabbits/65#yieldleczenie Tosi wiąże się z dużymi nakładami finansowymi - koszt nivalinu to ok 100 zł, w tej chwili mamy ten lek za darmo dzięki uprzejmości doktora Krawczyka, ale za jakiś czas będziemy musieli wykupić receptę
ze względu na niemożność kontroli oddawania moczu Tosia musi być na podkładach, Pani Ania organizuje dla małej podkłady, ale chciałabym, żebyśmy mogli w tej kwestii pomóc
musimy też zamówić critical care, bo niestety przez to nasze towarzystwo zapasy już się kończą
na stronie adopcyjnej działa już opcja wirtualnej adopcji -
wspomóż mnie , każda złotówka się przyda...miesięczne koszty leczenia i prawie codziennych wizyt, zabiegów naszych królików, ich utrzymania zaczynają przerastać moją wyobraźnię
, a niestety pod tym względem nie będzie lepiej
nie chcemy odmawiać pomocy chorym królikom nawet jeśli znajdują się teoretycznie daleko od Torunia, jednak jak widać zamieniamy się w oddział szpitalny.
koszty wszelkich usług weterynaryjnych to 1/2, a raczej standardowych kosztów. w wielu przypadkach na miesięcznej fakturze nie ma części pozycji, które powinny się tam znaleźć, np. kosztów wielu leków, wizyt kontrolnych, które mamy codziennie - każdego dnia 3-4 króliki są u doktora (wczoraj rano ze zdziwieniem stwierdziłam, że chyba dzisiaj mamy wolny termin, po czym wolny termin zmienił się w wizytę dla 4 królików). doktor pomaga naszym adopcyjnym królikom w niewyobrażalnym zakresie - badanie kału czy moczu na obecność e.cuniculi to dla nas bezpłatny standard...mimo wszystko biorąc pod uwagę ogromną liczbę królików w Toruniu i Bydgoszczy, stałą opiekę weterynaryjną nasze miesięczne faktury to już 500 zł -700 zł -1000 zł...(pomijam totalnie kwestię codziennych dojazdów królików do doktora
)
nie ponosimy nawet kosztów sekcji...(poza sekcją Bartusia wykonaną u innego wet.) czy też utylizacji zwłok - może to mało przyjemny temat, ale pewnie domyślacie się, że to problem, o który udaje nam się pomniejszyć koszty...
w przypadku Tosi najbardziej cieszy mnie to, że przyjechała wtedy z Koszalina, wiedziałyśmy, że będzie z nią różnie...i że ma taką opiekę
naprawdę wszystkim naszym domom tymczasowym i osobom, które otaczają nas na co dzień należą się ogromne podziękowania. mamy wokół siebie niesamowicie zgraną ekipę i Wy dodajecie nam energii codziennie
zobaczymy jakie dzisiaj wieści Kasia przyniesie o Tosiu od doktora...póki co modlę się, żeby u Baszy nie wyszła pastereloza, bo jak wiemy Basza nie był sam.