Trzeba uważać nie tylko na kule.
Tycho do tej pory miał plastikowy paśnik zewnętrzny, który przeinstalowałam z jego pierwszej klatki. Niestety upadł mi i się popsuł. Kupiłam mu paśnik z prętami, włożyłam do klatki i nim zdążyłam się oddalić, głowa Tycha byla między wspomnianymi prętami. Dobrze, że skończyło się tylko na strachu... Teraz paśnik jest zabezpieczony drutami, wisi na zewnątrz a ja rozgladam się za innym.