Szczepienia nie są konieczne. Myxomatoza czy pomór to stosunkowo rzadkie choroby u królików trzymanych w domach, choć też się zdarzają. Nigdzie nie jest napisane, że istnieje obowiązek szczepienia królików. To tylko i wyłącznie wybór właściciela. Można szczepić, można nie szczepić i pech temu, kto nie zaszczepi i królik zachoruje. To już potem wina właściciela, któremu pozostaje pluć sobie w brodę, kiedy leczenie zawiedzie i królik pokica za Tęczowy Most. A jeszcze gorszy pech, kiedy się zaszczepi i królik zachoruje - takie przypadki też się zdarzały.
Ja osobiście mam dużo znajomych, którzy nie szczepią królików i króliki te nie chorują, mimo, że niektóre przez ciepłe pory roku mieszkają na dworze. Tylko raz słyszałam (nawet nie widziałam) o domowym króliku zaatakowanym przez myxo. Znam też króliki, które żyły po 7-9 lat bez szczepień. Jak widać, nie szczepienie nie jest wyrokiem dla królika, choć na pewno ryzyko jest większe.
Także wniosek jest prosty: nie trzeba szczepić - można. To już sprawa indywidualna.
Akcje szczepień są po to, aby zachęcić ludzi od szczepienia królików. To też duże ułatwienie dla lecznic - szczepionka ma ograniczoną przydatność po otwarciu opakowania, a jedno opakowanie starcza na kilka królików. Kiedy organizuje się akcje szczepień, nie marnuje się tyle szcepionek, bo większość otwartych preparatów zostaje wykorzystana. Szczepionki nie są za darmo - w niektórych lecznicach są nieduże zniżki, w innych cena jest taka, jak zawsze.