Duszka, tak się domyślałam. Bo wchodzę, a tam młoda babka, w moim wieku chyba. Z tą Twoją minęłam się w drzwiach dosłownie, bo właśnie wychodziła
Dojechałam trochę po 14:00,czyli tak, jak było umówione. W każdym razie ta oglądając go miała nie mniej smutną minę niż ja. Uśmiechnęła się tylko w momencie, gdy dowiedziała się jak królik się nazywa
Zawsze weterynarze tak reagują na jego imię
Oj, najgorszemu wrogowi nie życzę takiej sytuacji. Po prostu nie wyobrażam sobie tej chwili, nie wiem jak to mam znieść. Wolałabym, żeby sam o tym zadecydował. Ogólnie wszystko nam się pierdzieli w tym roku. Mój ojciec miał w kwietniu ciężki zawał i wstawiane bajpasy. Przeżył, ale nie wrócił już do pełni zdrowia. Ja znalazłam się w gronie bezrobotnych nauczycieli i na razie szukam pracy, ale bez skutku. Do tego półtora miesiąca temu odszedł ukochany, pięcioletni kot moich rodziców. Umarł nagle w przeciągu dosłownie półtorej godziny na FIP (zakaźne zapalenie otrzewnej). Rodzice do dzisiaj jeszcze do końca się nie pozbierali. Ech, szkoda gadać.
Pasztet jest słabiutki, ale jak za starych dobrych czasów stara się być wszędzie tam gdzie ja. Siedzę przy komputerze to włazi na drukarkę, która leży na podłodze pod biurkiem (aktualnie też tam jest). Tylko, że potem muszę mu pomagać zejść, bo sam nie daje rady. Idę coś zrobić w kuchni to za chwilę się tam pojawia.