Pat, nie używaj takich określeń, zaparafrazuję Ghandiego - tylko szacunek rodzi szacunek; tam, gdzie nienawiść i gniew są tylko nienawiść i gniew. I tak to, że dzwonią, żeby powiedzieć o chorym maluchu to już dużo z ich strony - większość dogorywa na zapleczach lub zostaje mało humanitarnie "unicestwiona". Tylko współpraca i wspólny cel mogą przyczyniać się do zmian. A tym maluchom nasza wściekłość i tak w niczym nie pomaga.