Chuck Norris przy Rózi to mały Miecio z czwartej c

A Różyczka na pewno dojrzewa

i robi to oczywiście słodko po Różyczkowemu. Otóż (pomijając tak zaniedbywalne szczegóły jak zdecydowanie intensywna woń bobków, nawet tych "spoczynkowych", nie terytorialnych, czy siknięcia pod drzwiami - ale któż by takimi detalami głowę sobie zawracał) objawia się to jeszcze większą miziastością. Miziastością prawie desperacką wręcz...

Konkrety? Proszę bardzo: nie da się teraz usiąść tam, gdzie w łazience zazwyczaj się siada, żeby natychmiast na kolanach nie wylądowała Różencja, która natychmiast pakuje głowę pod ramię i - za nic sobie mając niestosowność chwili - domaga się pieszczot. Odstawiona na ziemię natychmiast wskakuje z powrotem, jak piłeczka kauczukowa

Źle mówię - piłeczki kauczukowe nie mają takiego wyrazu pyszczka istotki zdesperowanej, choć jeszcze nie do końca chyba kumającej o co ta cała desperacja...

na ostudzenie emocji, oto fotki sprzed paru(nastu?) dni: Różyczka zwiedzająca:
zwiedzanko...

wąchanko

chowanko

zastanawianko

stójkowanko

stójkowanko bardziej


chowanko (Astharte, nie mdlej - tak, to ten domek

)


i odpoczywanko
