Gdzieś na forum Sicca wypisała dokładnie, ile suszek można w sumie (czyli jak masz siano z suszkami, to odejmujesz trochę od porcji) podawać na dobę uszakowi.
Królik żywi się sianem, nie dopycha nim, nie jest na nim głodny ani pokrzywdzony. Co więcej, królik z problemami gastrycznymi ma kłopot z trawieniem różnorodnych pokarmów, bo to obciąża układ pokarmowy - czyli dorzucając każdy inny rodzaj pokarmu, obciążasz jelitka.
Ja mam zasadę, że jak moje uszy zaczynają robić mniejsze bobki albo są wzdęte, to granulat, warzywa (świeże i suszone), owoce i różnorodne suszki idą w odstawkę. Uszy dostają siano i mają się przepchać, o ile nie chcą, żebym ja wkroczyła z glutem, lekami etc. Czasem daję glutka z siemienia na spodeczku, bo z pracy się zwolnić nie mogę, jak buce chcą jeść - więc pod moją nieobecność same sobie chlipią gluta (jak je przyciśnie dyskomfort, to zjedzą, jak mają się lepiej, to lekko słodzę - przy czym mówimy o stanie zakłaczenia, a nie chorobie, bo wtedy cukier NIET!).
Jak zdarzy się, że któreś zje po raz kolejny wykładzinę czy załatwi sobie czymś innym jelita, to dieta jest ścisła i trwa minimum 2 tygodnie od wyleczenia schorzenia. Czyli woda albo rumianek do picia, siano, kawałek marchewki (zawiera świetnie przeczyszczające niestrawne włókno oraz karoten i witaminy), szczypta siemienia w ziarnach albo kleiku, pół garści babki i pół babki krwawniku. WSZYSTKO (ew. wg zaleceń weta leki lub suplementy)
Przy każdej sensacji jelitowej podaję probiotyki.
Jak wszystko OK, zaczynam POWOLI wracać do warzyw, suszków i granulatu (latem nie dostają). Aktualnie jedzą wszystko, a nawet ciut więcej - wczoraj Agneau wlazł na parapet i ogryzł kaktusa - bo przecie nie ważne, że wysoko, że ma kolce i że żarcie w misce leży
Królik to nie człowiek czy pies, po kilku godzinach to on nie wydali tego, co zjadł aktualnie - trwa to dłużej. Żeby dieta zadziałała, zakładając, że zwierzak nie jest przytkany, trzeba ze 3 dni poczekać.
Jak mimo probiotyków i diety uszol ma luźne kupska, to warto sprawdzić je pod kątem pasożytów, m.in. kokcydiów, które łatwo przyniesć na butach albo podać z sianem czy suszkami (nie ma mocnych, żeby na łące nie było zająca, lisa, kota czy przelatującego gołębia - a do zarażenia starczy jeden przetrwalink i słabsza odporność).