O rany, bardzo przepraszam za antrakt. Nadrabiam tosiowe zaległości
Newsów jest kilka
Ponieważ byłam nieco zdesperowana jej niejedzeniem, zainstalowałam ją w kuchni, żeby mieć na nią oko przez cały weekend i dokonałam odkrycia - ona nie chce jeść, jak siedzi w klatce albo czuje się osamotniona. Od weekendu jest zatem bezklatkowcem - ideałem. Niczego nie niszczy, nie kombinuje zanadto, je - pomału i z godnością, ale je nawet marchewkę. Piątkowa kontrola paszczowa wypadła dobrze, więc ewidentnie jej marudzenie było psychiczne, a nie fizyczne.
Antosia do kuwety się na razie nie załatwia, ale bobki i siki zostają tylko na jej dywaniku w kuchni, więc jest tak, jakby w zasadzie była kuwetowa
Dość dużo śpi, buczy, jak jej się za bardzo ingeruje w miseczki
ale przestała nimi ciskać
Zaczęła się myć i przestaje śmierdziutkować. Nogi jej się trochę rozjeżdżają na parkiecie, ale ćwiczy z coraz lepszym skutkiem
Na kolanach może siedzieć całymi godzinami (od razu usypia i to tak na serio), jak jej się chce sikać, to zaczyna się wiercić i podskubuje. Jest idealna
Nawet mój małżonek stwierdził, że jest świetna
Z medycznych newsów - po zastrzykach i kroplówkach Tosia ma na całej pupie wielkie, brzydkie strupy - ma wyciętą sierść prawie do łysa i piankuję jej to kilka razy na dobę pantenolem.
A teraz czas na obiecywane wielokroć zdjęcia
Pozdrawiam i bardzo, bardzo dziękuję za zainteresowanie i pomoc w ratowaniu Antoninki
bośniak