No właśnie, staram się o zgodę męża na adopcję Tosi...
Zaczęłam podchody - pierwsze podejście skończyło się niezbyt optymistycznie... Drugie - ciut lepiej.
Czekam, aż wyjaśni mu się pewna sprawa (są duże szanse, że pozytywnie) i chcę wtedy wykorzystać jego dobry humor i skupienie na czymś innym... Mam nadzieję, że dla świętego spokoju się zgodzi.
Dziękuję za słowa wsparcia - i trzymajcie kciuki!
Pozdrawiamy z Frodo!
P.s. jestem chyba strasznie tępa, ale nie umiem tu wstawić zdjęcia... Daję ikonkę "umieść obrazek" i nic się nie dzieje...