Antosia jest boska. Z Nalą sielana: oczy jej myje, w chorobie pociesza, łepet do lizania podkłada, jabłko z gęby wyrywa
Rozpływam się, jak je widzę.
Do kuwety się ładnie załatwia (udam, że nie ma miejsca podszczywanie mi parkietu podczas popołudniowej drzemki pod sofą
leń śmierdzący, jak śpi, to jej niespieszno do kuchni, gdzie stoi kuweta, tylko sika, gdzie siedzi
). Statek kosmiczny został chwilowo przeze mnie zbanowany, bo nie potrafię przetłumaczyć, że "do-tego-się-nie-sika"
Sama przylatuje na zaczepki, wdrapuje się na nogę, zagląda, czy nie ma na kolanach czegoś smakowitego
Jak ma ochotę na miziaki, to zasypia na rękach na zabój - to się jej nie zmieniło od początku, z tym że teraz jak śpi z nami i zachce jej się kuwety, to nie folguje radośnie potrzebie, tylko daje znać wierceniem
Niestety na razie nie bardzo wiem, jak mogłabym ją teraz zabrać Nalce...
W najbliższych dniach szykuje się nam kontrola paszczowo-wagowa, bo już najwyższy na to czas.