los nas nie oszczędza. nie wiem czy może być jeszcze trudniej. mam nadzieję, że to już jest ten moment, kiedy doszliśmy do ściany. ja się przed nią zatrzymałam...
dzisiaj w nocy odszedł
Asterix. po ponad tygodniu codziennej walki, codziennych kroplówek, leków, nieustającej opieki weterynaryjnej...
popołudniu odszedł Forest. miał kolejny zabieg - ile ich było w ciągu ponad roku, odkąd do nas trafił? kilka, kilkanaście? wciąż odnawiające się ropnie. ciągła walka. tym razem, nie dał rady. jego organizm nie zniósł narkozy, chociaż otrzymał 1/2 normalnej dawki.
Forest przeszedł bardzo długą drogę. cieszę się, że przez czas, odkąd został zabrany z bydgoskiego schroniska, był otoczony miłością i mimo ciągłej walki był szczęśliwy,
żałuję tylko, że zbyt krótko. zawsze jest zbyt krótko.
w pon. sekcja Asterixa i Foresta.
bardzo trudno jest na co dzień żyć z ciągłym poczuciem odpowiedzialności za wszystko...za Azyl, za każdego królika, który znajduje się pod naszą opieką, za wszystko, nawet jeśli to "wszystko" zależy od innych ludzi, od ich błędów, od ich braku świadomości, od losu...
dzisiejszy dzień to była kolejna w ostatnim czasie próba, kumulacja tego, co najtrudniejsze, jak cały ten rok, rok, w trakcie którego powstał Azyl.
wiele osób na co dzień oddaje Azylowi mnóstwo pracy, serca - na miejscu i wirtualnie, ja oddałam temu miejscu całe swoje serce i mnóstwo siły, której czasami mi brakuje i dzisiaj przez chwilę mi jej zabrakło. tak nie powinno być. wiem, że tak jest, ale tak nie powinno być. wiem, że poza tą 7, którą udało się uratować MAS, wszystkie pozostałe króliki z tego miejsca - z typowego polskiego gospodarstwa, umierają w męczarniach...z tego samego powodu i o nie nikt nie walczył, ale jednak trudno sobie to wszystko po prostu wytłumaczyć. moje poczucie odpowiedzialności mi na to czasami nie pozwala.
***
dzisiaj wieczorem pojechałam do Azylu i chyba dzięki temu wiem, dlaczego mimo wszystko tej siły nie może zabraknąć...
z tego co wiem
Amigo był dzisiaj zachwycony, ponieważ podczas dyżuru naszych dziewczyn, wylegiwał się na kolanach u Ady
Olinkatak się bałam, że
Bugs nie da rady, ale pięknieje z dnia na dzień
Jagoda z maluszkami
przepiękna
Lora - brzuszek Lory wyglądał dzisiaj znacznie lepiej i było dużo ładnych bobków
Buba Kokosz(ka) tak jak i Kajko zapomniały już o sterylizacji
Klara jest taka bojaźliwa, a jednak potrafi poczuć się bezpiecznie
Azyl - największą radość sprawia mi to, kiedy ktoś mówi, że w Azylu jest tak ciepło, domowo - bo ja tak myślę o tym miejscu i uważam, że trzeba o nie dbać jak o dom - dla nich
***
maluszki, które przyjechały do nas w środę z MAS 'na sygnale', czują się lepiej, chociaż boję się tak mówić...nie robiły żadnych bobków, były koszmarnie wzdęte, a dzisiaj wieczorem dość krótko po sprzątaniu, w klatce było dość dużo bobków. brzuszki nadal pozostawiają wiele do życzenia, ale może one dla nas wygrają.
póki co wciąż nie mają imion...
***
Magda
ten wątek to idealne miejsce na życzenia urodzinowe dla Magdy, bo dzięki niej istnieje...i życzę Ci tego, żebyś zawsze o tym pamiętała