Alaska zdecydowanie nie jest do adopcji
katka na pewno ulegnie presji i wrzuci fotki
mieliśmy dzisiaj długi i dość ciężki, ale chyba jednak pozytywny dzień
na początek poranna sesja zdjęciowa pt.
cuda natury:
Chładko - baranek z głębokim zapaleniem ropnym skóry - doc mówi, że najprawdopodobniej sam wygryzł sobie skórę - musiał mieć tam straszny świąd - ma strupy nawet na ogonku - doc pobrał zeskrobinę, żeby zobaczyć czy nie ma innych pasożytów poza pasożytami zewnętrznymi, które zamieszkały w miejscach rany
na razie wstrzymujemy się z rtg - Chładko porusza się dość dobrze, bardzo możliwe, że problemem jest ból i to on przekłada się na poruszanie - reakcje nerwowe są ok
Chładko będzie dostawał przez tydzień antybiotyk, dostał też iwermektynę i ektopar
na zdj. Chładko towarzyszy prezent od Soni
rana...
Rychło - boski on
Chładko i Rychło to 2 króliki z trójki, która trafiła pod opiekę Milki - dziewczynka została w W-wie z podejrzeniem ciąży
teraz czas na rudzielca z warszawskiego sklepu zoologicznego - oto
Tim Fionson - najbardziej wycofany ze wszystkich, bojaźliwy - jeden z 3 królików oddawanych przez sklep zoologiczny
na koniec zostawiłam pięknego rudzielca (absolu - to dla Ciebie
) -
Cin-cin (nie powiedziałaś mi jak go nazwałaś
) - niezwykle pobudzony król...(ekstremalnie pobudzony), do tej pory maszynka do rozmnażania u terrarysty
w sesji zdjęciowej Tima Fionsona (Milka miałaś fazę z tym imieniem
) oraz Cin-Cina udział brały:
dywaniki oraz paśnik od Soni
- wybór prezentów do schroniska doskonały
teraz dalsza część relacji...po radosnej sesji zdjęciowej przyszedł czas na sprzątanie - było dużo pajęczyn i dużo pająków (na mojej głowie też
), ale mamy to za sobą
tutaj chciałabym bardzo bardzo bardzo podziękować opiekunom naszej Rózi
- Patrycja i Martyna dziękuję
dziękuję też chłopakom ze schroniska za wyniesienie gratów
po sprzątaniu postanowiłyśmy zabrać się za lamperię, którą trzeba usunąć - niestety okazało się, że nie odpada od ściany na zwołanie
, ale walczyłyśmy - 1/2 jednej ściany została ogarnięta - nasz sprzęt był dość wątpliwy
, ale jako kobiety pracujące chciałyśmy spróbować
- i spróbowałyśmy, tylko chyba nie czuję kości w prawej dłoni
jedno jest pewne Martynka wydawała się mieć więcej siły niż my
zwłaszcza przy etapie pt. wynoszenie wielu worków ze śmieciami
oto pierwsze zdj. z pomieszczenia, które przygotowujemy - tutaj widać jak wiele pracy jest przed nami - bardzo wiele, chociaż tak jak od początku powtarzam - to wygląda gorzej niż jest
i wszyscy powtarzają jedno - to miejsce ma mega potencjał i niedługo będzie tam po prostu pięknie...
zaczynamy...
dawno dawno temu było tak: -
zapamiętajcie ten obraz, bo za jakiś czas pokażemy Wam, co potrafimy zdziałać - to będzie miejsce idealne - tzn. ja widzę tam już każdy element i może to się wydawać wariactwem (obawiam się, że wiele osób wchodząc tam po raz I uznałoby, że jestem wariatką, skoro widzę w tym miejscu potencjał), ale to jest coraz bliżej...
zresztą czym by było życie bez takiej wariackiej wiary w "coś"...co ma sens
a potem zmieniało się tak:
lamperia znikała...(reszta ścian zostanie już dla mężczyzn
, to była próba siły z naszej strony
)
ile radości może dać kawałek własnoręcznie zmienionej ściany
w tym tyg. załatwiamy
drzwi i
okno - okno jest naprawdę duże z czego się cieszę - nie będziemy go zmniejszać, zamówimy okno dokładnie pod ten wymiar
aktualnie drzwi wyglądają tak
tutaj widać drogę, która prowadzi do schroniska - głównie do schroniska, ewent. na położone niżej działki
a okno tak:
oto pomieszczenie z zewnątrz - widać tutaj, że obok jest wolna przestrzeń - miejsce nieużytkowane, myślę, że wiosną/latem pomyślimy o stworzeniu dla uszaków wybiegu na dworze
przed nami dużo pracy, niełatwej...fizycznie, logistycznie - to wszystko trzeba ogarnąć, umówić, załatwić, przywieźć, przypilnować...
to duży wysiłek finansowy, ale z drugiej strony, biorąc pod uwagę to, że nie ponosimy
żadnych kosztów wynajmu, użytkowania, trudno wyobrazić sobie lepszy wariant w perspektywie kilku lat (do czasu, kiedy wybudujemy swoje schronisko
)
tym samym prosimy jeszcze raz o wiarę w to co robimy i wsparcie naszego Azylu...
Oddział Stowarzyszenia Pomocy Królikom w Toruniu
ul. Srebrnego 4F m. 69
87-100 Toruń
nr konta 51 1030 0019 0109 8530 0036 2179
z dopiskiem: Azyl dla Królików w Toruniu
to miejsce już dało szansę wielu królikom...wśród nich był również Uszatek, który trafił do nas w ciężkim okresie wakacyjnym - został oddany przez właściciela - kilka dni po przybyciu do schroniska trafił do Beaty i Rafała
i przez ten cały czas walczymy o jego zdrowie
dzisiaj po porannej wizycie w schronisku przyszedł czas na operację Uszatka:
laparoskopia wykazała, że przy nerce Uszatka jest guz...pierwsza myśl - usunięcie nerki, a potem doc walczył...i nerka ocalała, udało się poprzestać wyłącznie na otworzeniu torebki nerkowej - tętnica nerkowa nie została przecięta - Uszatek nadal ma dwie nerki
niestety musi być cały czas pod kontrolą, nie mamy pewności, czy nie będzie przerzutów...zobaczymy
poza tym Uszatek miał ponownie korektę trzonowców - ma paskudne zęby
+ stracił siekacza
mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie...
żeby nie było nudno, dzisiaj wymieniałyśmy się wizytami u doc i w schronisku
rano katka i Kasia były u doc z maluszkami - ona i on - 400 gr i 550 gr - ona to Tequilla (ciemniejsza), on Zeus (jaśniejszy) - ona ma adhd, on kocha pieszczoty - Tequilla i Zeus króliki zdrowe jak ryby
(oby pozostała piątka (Astrid ma w schr. 5 maluszków również była tak zdrowa))
popołudniu dziewczyny wydały Wicherka do DS - eh, Wicherku w końcu się nie zobaczymy
jutro do DT jedzie Sokole Oko - ten prawdziwy Sokole Oko i nie będzie już podobnych łaciatych królików!
w pon. do DS jedzie Max...a w tygodniu do domów tymczasowych wysyłamy kolejne uszaki...i tak to się kręci
generalnie padam dzisiaj na twarz