Miki nic takiego nie zrobiłam, a za Pysię trzymam bardzo mocno kciuki
...mam mocny uraz/ jestem mocno wyczulona, jeśli chodzi o królicze problemy z oddychaniem/sercem...
Astrid urodziła, ale nie wiem ile jest młodych, ma piękne gniazdo w transporterze, nie chciałam w nim dzisiaj grzebać...
uszaki miały swoją ucztę, był koperek, natka pietruszki, brokuł, marchewka, a nawet cykoria...
dzięki Miki, czyli dzięki temu, że pelet dotarł do schroniska "na czas", mogłam im porządnie posprzątać (wczoraj zabrakło peletu, w kuwetach wylądowały trociny, zostały wyrzucone z niektórych kuwet na podłogę, więc kiedy dzisiaj weszłam, wyglądało jak po wojnie...
)
kiedy wychodziłam były chyba bardzo zadowolone, w schronisku było dzisiaj tak świątecznie...chociaż rzeczywistość boli, kiedy widzi się ludzi, którzy hurtem pojawiają się w schr., aby adoptować psa/kota = "kupić" prezent...
jeszcze raz wszystkiego najlepszego wieczornie/wigilijnie...