Mieszkamy w bloku, wiec bazylie i inne ziola kupuje w supermarkecie i przesadzam do doniczki. Nac marchwi moze byc.
Ananas i Diabolinka nienawidza podawania czegos do pyszczka, sposoby mamy dwa:
- Jedna osoba trzyma delikwenta na rekach, plecami do siebie, mozliwie przytrzymujac glowke. Ewentualnie wlasnie ta druga jedna reka trzyma lepek (mozna delikatnie dmuchac w nosek, wtedy sie zaciekawiaja co to i nie wyrywaja tak bardzo), a druga reka wsuwa strzykawke w taka mala przerwe, ktora maja miedzy przednimi zebami a trzonowcami.
- Drugi sposob, jesli nie masz kogos do pomocy: klekasz na ziemi i siadasz na pietach. Misie wsadzasz miedzy nogi tak, ze trzymasz ja udami, a pyszczek w kierunku kolan. Pochylasz sie i wkladasz jej strzykawke od przodu. Ten sposob jest dobry o tyle, ze nogami trzymasz wierzgajacego krolika (nie martw sie, nie zgnieciesz jej), jedna reka mozesz trzymac pysio, a druga operowac strzykawka.
Najczesciej musimy w ten sposob podawac tableki papajowe (nie ma sily, zeby inaczej zjadly), wiec staramy sie, zeby nie rozwadniac ich za bardzo, tylko tyle, zeby pasta przeszla przez strzykawke. Mniejsze ryzyko zachlysniecia i mniejsze porcje = szybsza operacja.
Potem oczywiscie trzeba zniesc 3 dni focha