Kasia wyraziła swoje zdanie - jest wiceprezesem SPK
Cheri Twój pomysł jest bardzo szczytny, ale my jesteśmy jednak zwolennikami trzymania zwierząt domowych - w domach
W których mają kontakt i z innymi królikami (dlatego jesteśmy zwolennikami trzymania dwóch-trzech królików) i kontakt z człowiekiem. Do nas także bardzo często trafiają króliki ze sklepów zoologicznych w których przez długi czas przebywały i których nikt nie chciał. Mój najświeższy przypadek Stiuart - który jest teraz szczęśliwy w swoim nowym domu, a wcześniej był w domu tymczasowym.
Tak więc najlepiej by było gdyby część królików, które trafiałyby do Ciebie i tak miały szansę na adopcję.
Musimy pamiętać, że to nie są króliki wolnożyjące, dzikie. To są zwierzęta od początku wychowane w pewnego rodzaju "niewoli", pozbawione naturalnych instynktów - przynajmniej w pewnej części . To są bardzo często genetycznie zmodyfikowane miniaturki które są pozbawione jakiejkolwiek odporności. Przebywanie na wybiegach, w stadach niekoniecznie musi być dla nich dobre.
Królik królikowi nierówny i gdyby nikt nie wymyślił czegoś takiego jak królik miniaturka - nie byłoby problemu bezdomności tych zwierząt, ani nie byłoby ich w sklepach zoologicznych czy w innych miejscach
Żyłyby sobie w lesie, w naturze i tak by było najlepiej..
No ale niestety ktoś je udomowił i musimy się do tego dostosować.
Tak więc Twój pomysł - jak najbardziej tak. Ale dla królików dzikich, w żaden sposób niesocjalizowanych, no i zdrowych - przynajmniej na sam początek
Albo po prostu musiałabyś zmodyfikować nieco swoje plany i zbudować coś takiego o czym piszesz, ale nastawiając się mimo wszystko tylko na przechowanie takich królików do czasu adopcji. Na pewno zdarzyłoby się, że jakiś by został u Ciebie dożywotnio, tak jak u nas to niejednokrotnie niestety bywa, ale żeby jednak tą szansę na "dom" także mógł mieć
Wtedy jak najbardziej jesteśmy chętni na współpracę. Kastrację i sterylizację, szczepienia także chętnie wesprzemy.
No i oczywiście nadal jest problem weterynarza, ale miejmy nadzieję, że naprawdę poważne i trudne przypadki będzie można przywozić w razie czego do Torunia czy do innego miasta. Niestety naprawdę mało weterynarzy radzi sobie z chorobami króliczymi i my o tym wiemy aż za dobrze