Spokojnie, ja też czekałam, czekałam... i się doczekałam
I z jednej strony się w duchu wkurzałam i niecierpliwiłam, a z drugiej byłam pełna zrozumienia dla sytuacji, bo wiem, że czasem ciężko systematycznie ogarniać sprawy podstawowe, takie jak dom, czy szkoła, praca, a co dopiero nadprogramowe - jak wolontariat przy zwierzakach. Pamiętam, że raz nawet sprawdzałam, czy w kwestionariuszu przez przypadek nie napisałam, że jestem bezdusznym hodowcą lub czegoś w tym stylu. I nawet dobrze, że sprawdzałam, bo zauważyłam, że wpisałam zły numer telefonu
Więc luzik, na pewno będzie dobrze