Cześć wszystkim!
Z racji, że to mój pierwszy post na tym forum, chciałabym wszystkich serdecznie przywitać
A teraz do rzeczy:
jestem dorosłą, pracującą babą, która właśnie przeprowadziła się zupełnie-na-swoje. A to oznacza, że mogę zacząć poważnie myśleć o zwierzaku do kochania. Mieszkam sama, więc nie podjęłabym się opieki nad psem, na koty mam niestety alergię, pozostają więc rozwiązania "mniej standardowe". Po długim namyśle i wielu przeczytanych stronkach w chwili obecnej pozycję top1 na liście potencjalnych futrzaków zajmuje królik. Ponieważ jednak mam trochę wątpliwości i jeszcze więcej pytań, przed podjęciem ostatecznej decyzji chciałabym skonsultować się z kimś mądrym i doświadczonym
1. Pracuję plus dojeżdżam do pracy, co sumarycznie daje około 10 godzin nieobecności w domu. Ponieważ wszystko wskazuje na to, że będę mieszkać sama, oznacza to, że zwierzak siedziałby sam w domu przez co najmniej tyle czasu (a jeszcze zdarza mi się oczywiście gdzieś się szlajać dodatkowo). Wiem, że króliczki to zwierzaki stadne i zastanawiam się, czy królik byłby szczęśliwy spędzając tyle czasu w samotności.
2. Prostym rozwiązaniem powyższego problemu byłoby sprawienie sobie od razu dwóch króliczków, żeby zawsze miały towarzystwo. Niestety, miejsce, które jestem w stanie wygospodarować na klatkę lub zagrodę, to mniej-więcej 100x80 - co oznacza albo klatkę setkę, albo kwadratową zagrodę o wymiarach 80x80. To (chyba?) trochę za mało miejsca na dwa futrzaki.
3. Takim najbardziej wymarzonym rozwiązaniem byłby nauczony czystości zwierzak (a może dwa?) biegający po domu luzem. Nie jestem skrajną pedantką, ale do swoich mebli jestem dość mocno przywiązana i nie chciałabym, żeby stała im się poważna krzywda - stąd wolałabym zminimalizować szansę, że futrzak uzna, że wyposażenie mieszkania jest jadalne. Wiem, że to mocno zależy od egzemplarza (ale też, że nawet grzecznemu królikowi może się nagle bycie grzecznym "odwidzieć"), dlatego wolałabym przymierzać się do takiego rozwiązania dość ostrożnie.
Króliczka miałam jako dziecko (późna podstawówka/wczesne liceum), był charakterny, przesłodki i potwornie niszczycielski (wymieniałam potem meble, bo łóżko zeżarł dokumentnie, o kablach i książkach w ogóle nie wspominając). Mocno podejrzewam, że nadal bym się z królikiem dobrze dogadywała, ale mam trochę wątpliwości, czy byłabym w stanie poświęcić zwierzakowi wystarczająco dużo czasu (stąd pytanie, co tak naprawdę rozumiemy przez "wystarczająco dużo" w przypadku jednego, ewentualnie dwóch króliczków). Zdecydowanie wolałabym zwierzaka z adopcji niż ze sklepu - nie tylko z powodów "ideologicznych", ale też czysto praktycznych, żeby wiedzieć, czego się spodziewać.
Krótko mówiąc marzy mi się królik (a może dwa zaprzyjaźnione?), który nie ma szczególnych popędów do niszczenia wyposażenia mieszkania, a najlepiej jest przy tym nauczony czystości i nadaje się, żeby wypuszczać go z klatki na długo (a w przyszłości najlepiej na stałe). Przeglądałam już oczywiście stronę z adopcjami, ale myślę, że byłoby lepiej, gdyby ktoś mi po prostu doradził, najlepiej konkretny egzemplarz (ewentualnie wybił z głowy pomysł z królikiem
). Nie mam preferencji co do wyglądu i wieku, znacznie ważniejsze jest dla mnie zachowanie
Poza tym klasyczne pytania: klatka czy zagroda?
Jedne króliczek, czy dwa, pomimo stosunkowo niedużej ilości miejsca?
Dom tymczasowy czy od razu stały?
I ile mniej-więcej kosztuje miesięcznie utrzymanie królika, nie licząc początkowej wyprawki (oraz fajerwerków z leczeniem, bo wiem, że potrafią to być duże kwoty)? Mieszkam w Warszawie, więc siano i suszki musiałabym kupować, nie bardzo mam gdzie zbierać.
Mam nadzieję, że pomożecie!