Z kosztami leczenia, zapewne zadzwonię do taty. Liczę na niego, zwłaszcza, ze z nim nie mieszkam.
Gotowi odpowiadać za królika jest mama, babcia i mąż mamy.
A z królikami jeździłam do naszego weterynarza. Z królikami i jak z psami. Nigdy nie zaszkodził królasowi, zawsze mówił, co i jak.
Królika w sumie bardziej chcę ja, ale Wojtka mama.
. Tzn. powiedziała, że podpisze,spotka się z panią, ale nic więcej jej nie obchodzi. Nie chodzi oczywiście o choroby, czy o zajmowanie się nim, tylko po prostu maile do pani, zdjęcia mam wysyłać ja. Jest jeszcze babcia, co prawda co dwa miesiące, ale miejmy nadzieje, że zostanie w PL na stałe.
Jak miałam 10 lat, też miałam świnkę... Pamiętam jak wypadł jej górny ząb, z niewiadomych powodów, to wydałam 1000zł, na leczenie. Drugi też wypadł i odrósł, ODRÓSŁ. :zły:
Oczywiście, nie będę pozostawiona sama z tym królikiem.
A jeszcze wspominając o chorobach. Wszelkie leczenia mam praktycznie za darmo... Max 100-200zł , tak po znajomości. A zwłaszcza dla tak małego zwierzaka.