My ze Zgodzichną mamy swoje rytuały. Całą noc śpi na dywaniku koło naszego łóżka. Jak wstaję, to leci do mnie i bzyka i najpierw kręci ósemki wokół nóg, a potem ja ją muszę pogłaskać i popieścić za uszkami. Potem spędzamy razem cały ranek, kiedy jest najbardziej aktywna (mam do pracy na 13) i przeważnie gonimy się po dywanie, Zgodzia gra sobie w piłeczkę pingpongową, tzn. turla ją noskiem, gryzie swój kartonowy domek i dostaje głupawki. Ja najczęściej kładę się na podłodze, a ona biega na około mnie i skacze przeze mnie. Czasem jak jestem zajęta to ciągnie mnie za nogawki spodni, żeby się nią zainteresować. Często robię jej też kulki z papieru, którymi rzuca i potem wcina. Ma też swoją maskotkę, z którą urządzamy wspaniałe zabawy na skoki i mizianie. A gdy moja królinka zasypia, ja wychodze do pracy i wracam wieczorem, kiedy znów się budzi i po zjedzonej kolacji nabiera ochoty do dalszych szaleństw:) Chwile spędzone razem - bezcenne:)