Niesmiało o sobie przypominamy
Drogie kolezanki, dawno nie pisałam o Jukim, podczas gdy ktoś podmienił nasze cudne, bezbronne maleństwo w genialnego, precyzyjnego i bezwzględnego terrorystę. Nie sadzę by jakikolwiek pies, czy inny inteligentny ssak, był w stanie obmyślać takie sposoby poknywania zabezpieczeń, przeszkód i blokad założonych przez człowieka, by osiągnac swój niszczycielski zamiar, jak królik. Jednoczesnie jawi się swoisty paradoks, zwierzęta tak błyskotliwe w obszarze pokonywania przeszkód, są jednak, przy całej mojej miłości do Jukiego, zdecydowanie zbyt dysproporcjonalnie i za mało kontaktowe, jak na taki potencjał (biorąc pod uwagę inteligencję, nazwijmy ją techniczną, problemową
). Ale do meritum
Juki wyrósł na królinka pięknego, wyjątkowo maleńkiego, kochającego pieszczoty i głaski, ale za to... niebywale niesfornego. Od miesięcy nie wie co to klatka, czy zagródka, ma maximum swobody. I choć doskonale wie (co sprawdziłam, a on udowodnił wielokrotnie) do czego jest kuwetka, ma ją gdzieś (niestety nie tam, gdzie powinien). To nie jest jednak największy problem. Juki przejawia obsesyjne wręcz zamiłowanie ... do kabli wszelkiej maści. I na nic drogie Koleżanki są: osłonki, taśmy izolacyjne, fosy budowane z pudeł, koszyków wokół komputera. Pokona absolutnie każdą barierę, by zdobyć upragniony cel. KRÓLIKOKABLOTERMINATOR... Tylko w zeszłym tygodniu unicestwił 3 myszki i 2 klawiatury, pomimo moich najbardziej wymyslnych przekod i zabezpieczeń. Apogeum nastąpiło wczoraj. Juki zostawiony 10 minut bez kontroli, przegryzł karton osłaniający kable od komputera, przecisnał się między wiklinowymi skrzynkami i przegryzł... główny kabel zasilający prąd w pokoju. Po męskich oględzinach, okazało się, ze to, ze uszedł z życiem biorac pod uwagę poziom zaangazowania w kabel i jego nadgryzinia (bądacy pod prądem), jest zjawiskiem paranormalnym. I tu skonczyły się powody do smiechu. Za tydzień zostanie dostarczone mi biurko z zabudową, które mam nadzieję powstrzyma jego zapędy, do tego czasu, z uwagi na bezpieczeństwo zwierzaczka, Juki został... niewolnikiem i trafił do klatki. Znosi to nadzwyczaj dobrze (lepiej niż ja
) i dzielnie czeka na powrót wolności.
Takim oto mini wstępem
zachęcam Was koleżanki do dokonania małego bilansu strat i zniszczeń, których dokonały Wasze króliki, koniecznie z uzasadnieniem przeszkód, które udało im się ominąć.
To jest bowiem dla mnie istny fenomen...