Autor Wątek: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]  (Przeczytany 124271 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Paula_16

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 45
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #200 dnia: Lipiec 17, 2012, 09:37:10 am »
no też tam myślę.. bo też nie będą miały dobrego gruntu

Offline Maluszka

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 107
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Moje króliki: Karol i Karolina
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #201 dnia: Listopad 02, 2012, 14:51:47 pm »
Opowiem wam o swoich doświadczeniach...

W moim przypadku ani jeden punkt nie wyglądał tak jak jest to opisane na początku. Też planowałam osobne klatki, wymiane kuwet, misiów, wypuszczanie na zmiane itp... Mam drugiego królika od 5 dni... Pewnie mnie zlinczujecie za to co zaraz przeczytacie, ale od razu zaznaczam, że One same podjęły decyzje za mnie.

Jak już wspominałam Śnieżka mam 5 dni. Przez jeden dzień mieszkał w innym pokoju bo przeczytałam o kwarantannie, która jest praktycznie warunkiem koniecznym. Puściłam go, biegał biegał, aż spuściłam go na kilka sek z oczu... Uciekł do drugiego pokoju, tam gdzie trzymam swoją samiczkę (on - kastrat, ona- wysterylizowana). Zaczął biegać przy jej kojcu  :piesek:, ona początkowo zaczęła powarkiwac na niego... po godzinie jej przeszło i zobaczyłam, że się go boi, bo uciekała na drugą stronę kojca gdy on się zbliżał.

Dnia następnego, znowu go puściłam i znowu poleciał do jej pokoju. Po chwilach obwąchiwania się przez klatkę on się położył przy jej kojcu i spędził tam cały dzień. Postawiłam kuwetę tylko w miejsce w którym zauważyłam, że siusia i bobkuje (problem się z automatu rozwiązał). Spał przy jej klatce!! Stwierdziłam ok...  Zamieszkają razem w jednym pokoju i przez następne 2 dni wypuszczałam je na zmianę. Ona chętniej do niego podchodziła gdy ja byłam w pobliżu, więc wieczory spędzałam z nimi na ziemi. Karmiłam je z ręki wspólnie smakołykami, głaskałam na zmianę a później jednocześnie...

W którymś momencie w 4 dniu zauważyłam, że ona chce wyjść podczas go on biegał... Więc otworzyłam klatkę... Trochę z duszą na ramieniu przeżywałam pierwszy kontakt bez kratek ale powąchali się i ona odeszła... pobiegali po pokoju. Rozebrałam jej kojec i przez kilka następnych h biegały luzem, raczej oddzielnie, ale najważniejsze było to, że nie bylo ani pół walki mimo że zrobilam to co najbardziej zakazane... Puściłam ich wspólnie na JEJ teoretycznie terenie, na miejscu jej kojca. Oczywiście przez czały czas byłam z nimi na ziemi... Zobaczyłam, że zupełnie nic się nie dzieje i po kilku h zauważyłam, że on liże jej łepek.

Złożyłam kojec znowu do kupy i zamknęłam ich razem w kojcu cały czas pilnując.... NIC się nie działo.... Wszystko piebiegało tak dobrze, że postanowilam zostawić je wspolnie na noc...

Od wczoraj mam dwa wspolnie mieszkające króliki, zupełnie się nie kłócące... Nie było mowy o jakimkolwiek ustawianiu hierarchii między sobą... Nie jest to jeszcze wielka milość, ale dla mnie po tak krótkim czasie najważniejsze jest to, że nie walczą ani o terytorium ani o jedzenie. Wręcz jeden wyciąga drugiemu z pyszczka :P Ona ciągle trochę przed nim ucieka, ale to już byłoby za łatwe, gdyby od razu leżeli razem.

Moje zapoznawanie królików nie miało nic wspólnego z książkowym przykładem... Najważniejsze to poczuć emocje zwierząt.

Pozdrawiam i wszystkim życzę takiego rozwoju sytuacji :)
« Ostatnia zmiana: Listopad 02, 2012, 14:56:41 pm wysłana przez Maluszka »

Offline joac

  • Moderator forum
  • ***
  • Wiadomości: 34609
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Poznań
  • Moje króliki: Gacek, Tosia, Eryk, Wróżka, Miluś, Balbina
  • Pozostałe zwierzaki: ZA TM: Pandzia, Rubens, Kapirek (11.04.17), Szarunia (19.02.19),
  • Za TM: Trusia (8.04.19), Frycuś (30.04.19), Baron (27.07.2019), Baksio (30.09.2019), Pandora (16.01.2020)
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #202 dnia: Listopad 02, 2012, 15:29:50 pm »
Maluszka, super! Śnieżek i Kryśka chyba byli sobie pisani! Hierarchię jeszcze pewnie mogą ustalać, ale wygląda na to, że odbędzie się to drogą pokojową, skoro po paru dniach myją sobie łebki.
Nie jesteś jedyną osobą, która nie robiła kwarantanny itd - niektórzy nawet nie mają na to warunków mieszkaniowych i króle wędrują od razu do jednego pomieszczenia. Wszystkim bym życzyła takiego gładkiego zapoznawania :) Pozdrawiam i ślę głaski dla uszoli :*
Wirtualny opiekun


Wątek Uszatej Bandy: http://forum.kroliki.net/index.php/topic,14703.0.html

Offline Gajka

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 1142
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #203 dnia: Listopad 02, 2012, 20:43:28 pm »
Maluszka, jak ja Ci zazdroszczę!

My mamy drugiego królika od 3 tygodni. Od razu zamieszkały w jednym pomieszczeniu, bo nie mamy warunków lokalowych na kwarantannę. Puszczane były na zmianę. Cika łupała w kraty kojca Smokiego, on bródkował jej klatkę. Od 3 tygodni nieprzerwanie trwa też znaczenie terenu siuśkami i bobkami w miejscach obu apartamentów. Ostatecznie, jako, że klatka Ciki stoi na podłodze, zabraliśmy sprzed niej dywanik i Smoky przestał lać i bobczyć. W okolicy kojca partyzantka trwa nadal.


Potem wzięliśmy je do przedpokoju na neutralny grunt. Kłaki, sczepianie, tupanie, warki - najgorszy horror. Z każdym kolejnym dniem walk było mniej - teraz w zasadzie na neutralnym gruncie są już tylko Ciki zaczepki, która atakuje Smokiego, a on jej nawiewa. Dwa czy trzy dni temu mąż puścił je na dawnym terytorium Ciki. Znowu poleciały kłaki, Cika znowu atakowała Smokiego, on się bronił i ją uszkodził. Potem Cika przeganiała chłopaka przez bite półtorej godziny. Dziś też je puściliśmy na wspólnym terenie - znowu szczepianie, kłaki, przeganianie. Cika nie odpuszcza - nie ważne czy to teren neutralny czy wspólny.

Końca zaprzyjaźniania nie widać. On by chciał, ona go leje nawet przez kraty. Poproszę o grupę wsparcia dla takich par, jak nasza. Krwawych :P

Offline kagar

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 1430
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY FPK
    • Tu znajdziesz temat księżniczek ;)
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #204 dnia: Listopad 02, 2012, 22:31:30 pm »
Gajka masz nasze pełne wsparcie - od czego są zakróliczeni przyjaciele, którzy jak nikt rozumieją przez co przechodzisz.

U nas też zaprzyjaźnianie trwa. Jeśli chodzi o dziewczyny to Biance jest wszystko jedno ile ich jest i czeka aż Brandy z Elcią ustalą hierarchię w tym babskim stadzie. Maleńkimi kroczkami a wszyscy dojdą do jednego celu pieknego widoku całej uszatej części rodzinki wtulonej w siebie nawzajem :)

Offline Eni

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2918
  • Płeć: Kobieta
  • moje posty są prywatnymi opiniam, NIE jestem z SPK
  • Lokalizacja: Głogów/Bardo
  • Moje króliki: Bizu
  • Pozostałe zwierzaki: Kajtek, Stella, Benio
  • Za TM: Amie [10.06.2013] Agneau [13.06.2014], Jasiu [13.02.2017]
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #205 dnia: Listopad 02, 2012, 22:46:17 pm »
Najważniejsze to poczuć emocje zwierząt.

Tak, właśnie to jest ważne, ale niektórzy początkujący nie umieją odczytać sygnałów zwierzęcia i ze wspólnego wypuszczenia wychodzi wojna i ranni :/ A przecież nie chodzi o to, by książkowo się trzymać zasad, ilości dni wypuszczania etc. ale o dobre relacje między zwierzakami. Jak ktoś się nie czuje pewnie, nie potrafi zareagować czy odczytać sygnału ataku, to lepiej żeby przedłużył zaprzyjaźnianie, niż naraził siebie i zwierzaki na stres walki i uraz (wzajemny królików, które bywają nadzwyczaj pamiętliwe).

Wersja "soft" polega właśnie na kontroli sytuacji, na obecności ze zwierzętami przy zaprzyjaźnianiu i pokazaniu im, że ten "obcy" jest członkiem stada.
A zaprzyjaźnianie parki mieszanej naprawdę często przebiega właśnie tak, w ciągu kilku dni stworki się do siebie przekonują. Jasne, są wyjątki, są wredne samice, są niezsocjalizowane dobrze króliki, które nie widziały drugiego od 4 tygodnia życia, ale królik to zwierzę stadne i społeczne.
Wsadź wrażliwego na przeciągi króliczka w koszyk na rowerze, prowadzaj z natury panikującego królika na automatycznej smyczy, wyprowadzaj zwierzaka niczym psa do lasu czy na trawnik w mieście i... dziw się, że królik choruje...

Offline Gajka

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 1142
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #206 dnia: Listopad 03, 2012, 09:53:02 am »
Kagar, dzięki, dzięki! Trzymam za Was kciuki :)

o to to my mamy! Wredną samicę, która nie widziała drugiego królika od dawien dawna (nie licząc wakacji u SiM i 2 dni, kiedy był u nas Kicek). :zonka:

Offline Zara

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 541
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Astrid
  • Pozostałe zwierzaki: Pies Grapa, koty Grzmot i Batman
  • Za TM: Królik Luis, królik Duszek, pies Arpa, koń Avanti
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #207 dnia: Listopad 05, 2012, 20:34:43 pm »
U mnie nadal trwa zaprzyjaźnianie Luisa i Astrid. Już się przestały "atakować" przez klatkę dlatego wypuszczam je na randki w przedpokoju. Generalnie siedzą w dosyć bliskiej odległości od siebie i bacznie się obserwują. Ostatnio nawet Astrid wylizała Luisowi oczka. Potrafią też siedzieć blisko siebie, prawie wtulone. Niestety po próbie puszczenia ich w ich wspólnym pokoju Astrid zaczęła gonić Luisa i wyrwała mu kawał futra z tyłka. Nie doszło jednak do bójki, nie wyglądało to na jakieś szczególnie agresywne zachowanie. Dalej jednak pozostanę przy randkach w przedpokoju.

Offline Joak

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 183
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Katowice
  • Moje króliki: Tola (sklep) i Chrumiś (FPK)
  • Na DT: Był Hikaru (FPK)
  • Za TM: Tosiek [30.05.2010]
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #208 dnia: Styczeń 28, 2015, 19:22:34 pm »
Widzę, że dawno nikt tu nic nowego nie zamieścił ale ponieważ przeczytałam cały wątek kilka razy od deski do deski, a prosicie o podawanie przykładów potwierdzających, że tą metodą da się zaprzyjaźnić króliki to opiszę moje doświadczenia.

Postaram się w skrócie ale na pewno mi się nie uda.

Otóż mam 4,5 letnią króliczkę Tolę sterylizowaną. Od długiego czasu chciałam jej przygarnąć towarzysza więc latem ubiegłego roku zdecydowałam się wziąć tymczasa i spróbować zaprzyjaźnić. Tymczas był młodziutki miał niespełna rok ale był również po kastracji. Próbowałam ich zaprzyjaźnić nie tą metodą soft tylko tak ogólnie zbierając rady od różnych osób, które przeszły już to na swoich królach. Miałam być dzielna w razie krwawych walk i cierpliwie czekać aż króliki ustalą hierarchię i zapanuje wieczny pokój, miłość i szczęście.

Króliki zamieszkały w tym samym pokoju obok siebie on w klatce Tola w kojcu. Cały czas przy wypuszczaniu na zmianę oboje rzucali się na kraty i atakowali. I niestety mimo, że byłam bardzo cierpliwa, codziennie wypuszczałam króliki także razem na małej przestrzeni (przedpokój) gdzie nie miały kryjówek, zaprzyjaźnianie przebiegało koszmarnie. Króliki się atakowały (najpierw moja tymczasa) bo jest rozpuszczona i bardzo terytorialna względem innych zwierząt.  A potem tymczas początkowo łagodny i ufny pod wpływem wgryzania mu się w grzbiet przez moją Tolę stał się wystraszony, i po 2 tygodniach mniej więcej też zaczął ją atakować. Zaczęli się ciosać oboje na zmianę i to non stop. Ale ja patrzyłam, że nie ma dużych ran i liczyłam, że wreszcie nastąpi przełom. Nosiłam ich w transporterze ale też na próżno bo przełom nastąpił faktycznie, ale w stronę negatywną bo pewnego dnia tak się oba spięły, że tymczas mojej Toli rozwalił powiekę dolną i górną (cudem ocalało oko bo je zamknęła podczas ataku) i przegryzł na wylot ucho w tak niefortunnym miejscu, że problemy z tym uchem były jeszcze przez kilka ładnych tygodni. Na tym etapie się poddałam i uznałam, że czas zaleczyć rany Toli a tymczasowi znaleźć inny dom. Tak też się stało. Toli wyleczyłam oko i ucho a tymczasowi nic się nie stało prócz kilku ran na grzbiecie. Mieszkał u nas jeszcze kilka miesięcy, ale już osobno w innym pokoju i biegał po domu na zmianę z Tolą nigdy równocześnie. Znalazł dom i odjechał by być jedynakiem u kogoś innego.

Ale minęło kilka miesięcy i zaczęłam na nowo czytać w necie i na forach wszystkie informacje o tym, jak zaprzyjaźnić króliki i jak je dobrać żeby im pomóc się dogadać. Tak trafiłam tutaj na ten wątek i od razu mi się spodobało, że jest opcja zaprzyjaźniania łagodnego bez walk a przynajmniej takiego gdzie te walki się ucina i do nich nie dopuszcza. Po przeczytaniu całego wątku uznałam, że jeszcze raz spróbuję i będę unikała błędów popełnionych za pierwszym razem. Wzięłam kolejnego tymczasa ale tym razem znalazłam (za pośrednictwem i radami pośredników adopcyjnych, którym za pomoc bardzo dziękuję) takiego, który był oazą spokoju wręcz anemicznym i ospałym egzemplarzem. Dodatkowo jego plusem było to, że również był wykastrowany ale był o wiele starszy bo też ma ponad 4 lata czyli w wieku prawie takim samym jak moja Tola. Przemyślałam jak zorganizować dla nich miejsce i zacząć "schadzki". Po zastanowieniu okazało się, że problem mam taki, że moja Tola nie jest wprawdzie bezklatkowa ale i tak całe dnie spędza wolno na mieszkaniu i to w każdym pomieszczaniu. Nie mam przed nią takich miejsc gdzie bym nie pozwalała wchodzić bo jest czysta i mało broi. Zatem miałam problem z terenem neutralnym bo ona czuje się jak u siebie wszędzie nawet w łazience. Uznałam, że przedpokój będzie złym miejscem bo poprzednio się nie sprawdził  i wybrałam tak jak tu proponują wannę bo to jedyne miejsce gdzie moja Tola nie bywa i tam była szansa, że będzie zdezorientowana i da się omamić. Tymczas przyjechał i kilka dni mieszkał w klatce w kuchni żeby się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Nie chciałam stresować go od razu drugim królikiem. W ciągu tych kilku dni nie widywali się ani nie wyczuli a dodatkowo tymczas przeszedł wizytę kontrolną u weterynarza. Po kilku dniach wstawiłam jego klatkę do pokoju Toli i postawiłam obok kojca na odległość 3 cm. Przełożyłam paśniki obok siebie jak radzą, żeby jedząc patrzyli na siebie i czekałam na reakcje. Początkowo tymczas bzyczał i chciał się dostać do kojca Toli a ona o dziwo patrzyła z zainteresowaniem, ale nie wykazywała agresji. Po 2 dniach mieszkania obok siebie zaczęłam "schadzki" w wannie. Codziennie przez 8 kolejnych dni po 2-3 godziny wkładałam oboje do wanny i czyhałam ze spryskiwaczem do kwiatów w ręce i rękawicami skórzanymi na rękach. Efekty były takie, że początkowo Tola próbowała atakować tymczasa ale podgryzała go tylko ostrzegawczo nie robiąc krzywdy i na tyle łagodnie, że spryskiwacza użyłam chyba ze 3 razy a potem uznałam, że panikuję bo nic się nie dzieje złego. Po 3 dniach odłożyłam na półkę spryskiwacz i rękawice i siedziałam obok wanny na krześle czytając książkę a króliki się próbowały dogadać. Tymczas cały czas był łagodny i nie atakował a jedynie wchodził na Tolę i próbował amorów. Ona albo pozwalała na to albo się odgryzała ale bez większej agresji. Niestety teren został od pierwszego dnia wyraźnie oznaczony tak, że 3/4 wanny jest Toli a tymczas może jedynie siedzieć w drugim kącie wanny skulony. Co się próbował ruszyć ona skakała na niego i usadzała z powrotem na miejscu. Ale ponieważ przez te 8 dni sytuacja się ani nie pogarszała ani nie poprawiała uznałam, że spróbuję zmienić miejsce i będę kolejne dni puszczała ich na większym terenie znanym Toli i łatwym do ogarnięcia czyli w kuchni. Zagrodziłam wejście do kuchni ścianą z kojca i przez kolejne 7 dni wypuszczałam ich razem w kuchni dając zabawki, jedną kuwetę (na zmianę raz jego raz jej) i miseczki z jedzeniem oraz paśnik. I tu już sytuacja wyglądała lepiej bo ze względu na większą przestrzeń tymczas mógł pobiegać i nie został sterroryzowany do siedzenia w kąciku. Początkowo bał się jeść w obecności Toli jak ona jadła i czekał cierpliwie aż skończy ale potem zaczęli jadać wspólnie chociaż każde brało jedzenie i uciekało w kąt. Nadal się obskakiwali i co jakiś czas gonili ale bez agresji i żadne nie miało śladów pogryzień tylko lekko wyrywaną sierść. Tola była czysta jak zawsze a tymczas posikiwał i znaczył teren kilotonami bobków. Wydłużałam z dnia na dzień czas tych randek bo nic się nie działo złego a i nie musiałam ich już pilnować tylko zostawiałam nawet na wyjścia z domu w kuchni. Tymczas mył Toli głowę i uszy a ona mu na to łaskawie pozwalała.
Minęły 2 tygodnie a dokładnie 16 dni i nadal nie działo się nic złego więc postanowiłam zaryzykować i dać ich razem do kojca Toli i zobaczyć co się stanie. Tak też zrobiłam. Przez pierwsze 2 godziny gonili się w kółko i próbowali dosiadać ale potem się męczyli i przestawali. Zostawiłam ich więc w tym kojcu na cały dzień i noc a potem już w ogóle. I tym sposobem mieszkają razem już 5-ty dzień i jest z dnia na dzień coraz lepiej. Mniej dosiadania i gonitw, są wspólne posiłki i w tej chwili oboje na zmianę się myją nawzajem a początkowo tylko tymczas mył Tolę.  Póki co na razie nadal tymczas znaczy teren bobkami i siuśkami ale mam wrażenie, że jest tego coraz mniej.

Zatem jestem żywym przykładem na to, że ten sposób zaprzyjaźniania jest możliwy i mało tego miałam to szczęście, że moje króliki dogadały się dokładnie w 2 tygodnie co jest wręcz mistrzostwem świata jak czytam inne relacje.

Co mogę doradzić z moich obserwacji: myślę, że króliki trzeba dopasować wiekiem bo ten pierwszy wydaje mi się, że był za młody dla 4-ro letniej królicy. Dobrze jest dobrać charakterologicznie czyli jeśli moja Tola była od zawsze dominująca i rządziła w domu to szukałam królika łagodnego i takiego powiem szczerze ofermę, który nie będzie chciał dominować. Na dzień dzisiejszy trudno mi określić kto w tym związku dominuje bo nadal się kilka razy dziennie na zmianę dosiadają ale to chyba już tylko kwestia czasu aż przestaną. Tymczas ani razu nie atakował Toli, nawet co dziwne nie oddawał jej jak go ciosała. Poza tym ważne jest to neutralne miejsce nieznane królikom. U mnie wanna sprawdziła się idealnie bo ani uciec nie mogli, a jak brudzili łatwo było posprzątać no i taki mały teren na początek był dobry. Poza tym zastosowałam się do rad i wymieniałam im na zmianę kuwety i miseczki, oraz przez te 2 tygodnie puszczałam ich poza klatką i kojcem tylko w kuchni. Ani on ani ona nie biegali samodzielnie nigdzie. Jedyne wyjście z klatki i kojca było w celu zaprzyjaźniania.

Gdyby ktoś miał pytania chętnie odpowiem. Przepraszam, że tak przydługo wyszło, ale chciałam żeby to było pomocne innym, którzy się na tę metodę zdecydują i żeby wiedzieli, że moim zdaniem jest skuteczna. Ale to zależy i od cierpliwości opiekuna i poświęconego czasu no i samych królików.

Powodzenia życzę wszystkim, którzy rozważają ten sposób. Ja zdecydowanie polecam !!!
« Ostatnia zmiana: Styczeń 28, 2015, 19:38:28 pm wysłana przez Joak »

Offline abt64

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 81
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Poznań
  • Moje króliki: Rudolf
  • Za TM: Tupi i Węgielka
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #209 dnia: Październik 15, 2015, 14:12:20 pm »
trochę czasu już minęło i co z kuwetkowaniem, bo moje niby się zaprzyjaźniły, liżą sobie łepki, czasami siedzą lub leżą przytulone, ale nadal jest problem ze wspólnym jedzeniem, ona-młodsza jest dzikuskiem, który łapie kawałek warzywa i ucieka, on-starszy je wolniej bo ma małe kłopoty z ząbkami- a być może to tylko ona je bardzo szybko, nerwowo, potrafi mu coś ukraść spod pyszczka, on oczywiście sie wkurza i ją goni ale też zaczyna pilnować całości tego co im daję do jedzenia, chociaż staram się warzywka rozkładać, a nie dawać na jednej kupce; ale prawdziwy problem jest z kuwetkowaniem, są 3 kuwety różnej wielkości od 100x55 do 50x30 i niestety ona jakby się bała sikać do tych kuwet, bo on sika do wszystkich i sika wokół nich, no i on też już sika także poza kuwetami... "strefa królika" czyli podłoga zabezpieczona na wypadek posikania zwiększa się, a mi już ręce opadają :icon_frown
Suwaczek z babyboom.pl" border="0

Offline ellessa

  • Administrator
  • **
  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 1831
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Moje króliki: Francisz & Niusia
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #210 dnia: Październik 15, 2015, 20:49:48 pm »
A jakie to kuwety są?

Offline abt64

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 81
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Poznań
  • Moje króliki: Rudolf
  • Za TM: Tupi i Węgielka
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #211 dnia: Październik 16, 2015, 18:06:40 pm »
doły od różnej wielkości klatek
Suwaczek z babyboom.pl" border="0

Offline Misia83

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 5
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Jerry & Marcel & Tami
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #212 dnia: Wrzesień 07, 2016, 14:02:48 pm »
Witam  :icon_biggrin

Ja właśnie jestem w trakcie zaprzyjaźniania trójki królików. Nowy królas Tami (7 latka) jest z nami dopiero od dwóch dni.

05.09.2016 zostawiłam ją w klatce, aby mogła przyzwyczaić się do nowego miejsca.
06.09.2016 wieczorem podrzuciłam jej maskotki moich dwóch pozostałych Uszu i zostawiłam jej otwartą klatkę na całą noc. Jakimś dziwnym trafem Tami nie wychodzi z klatki. Powód nie mam pojęcia. 
07.09.2016 wymiana kuwet i Tami wyszła na krótki spacer z klatki. Moje pozostałe dwa uszaki, Jerry (5 latka) po dostaniu kuwety obwąchała ją i olała. Natomiast Marcel (9 latek) jak wlazł do kuwety Tami to nie chciał wyjść, wąchał, był bardzo mocno zainteresowany i bródką odznaczył całą kuwetę.
Wieczorem mam w planach przenieść klatkę Tami do pokoju J & M i zostawię ja do obwąchania. Pewnie zacznie się już sypanie przez Marcela bobków pod jej klatką i lekkim obsikiwaniem dywanu  :oops:.



Offline Misia83

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 5
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Jerry & Marcel & Tami
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #213 dnia: Wrzesień 08, 2016, 09:43:20 am »
08.09.2016 dopiero dzisiaj udało mi się przenieść Tami do pokoju moich uszaków, gdyż wczoraj Marcel nie był w zbyt dobrej formie. Aktualnie dwie klatki stoją obok siebie. Tami jest zamknięta w swojej, a J & M chodzą luzem. Klatka została dobrze przebadana przez J & M. Było wspólne jedzenie sianka. Póki co nie zaobserwowałam żadnej negatywnej reakcji ze strony uszaków. Zobaczymy jak to będzie wyglądać gdy wsadzę ich razem do kojca. Trzymać kciuki, aby ta trójeczka żyła sobie razem.



Offline Misia83

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 5
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Jerry & Marcel & Tami
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #214 dnia: Wrzesień 14, 2016, 14:07:58 pm »
08.09.2016 w ciągu całego dnia zwierzaki miały 2 spotkania w kojcu. Pierwsze spotkanie było dość nerwowe. Tami tupała i furkała na Marcela, Jerry została ustawiana przez Marcela. Był ogólny mętlik i latanie  :szerm:. Jerry jako jedyna bardzo mocno przeżyła to zapoznanie w tak małej przestrzeni, że musieliśmy przerwać bo uszak by nam padł ze stresu.
Po kilku godzinach podjęliśmy decyzje o kolejnym spotkaniu. Było już o wiele spokojniej, obyło się bez agresywnych zachowań. Po tej akcji Tami trafiła do klatki i całą noc przesiedziała w zamknięciu, a moje pozostałe pary uszu latały sobie po pokoju.

09.09.2016 w dość późnych godzinach popołudniowych wypuściłam Tami z klatki w pokoju, w którym przebywał Marce & Jerry i obserwowałam. Wypuszczenie Tami przerosło moje najśmielsze oczekiwania  :niespodzianka, gdyż moja dwójka bez większych problemów zaakceptowała nowego domownika  :balet:. Relacja między Marcelem a Jerry w ogóle nie uległa zmianie. Ich przyjaźń/ miłość do siebie pozostała mimo wprowadzenia Tami.
Wieczorem kolejna dygresja co robić  :hm: i w ostateczności stwierdziłam, że pozostawiamy całą trójkę luzem.

10.09.2016 rano spotkał mnie bardzo piękny obrazek trzech królasków proszących o jedzonko  :hura: :hura: . Cały dzień minął spokojnie.

11.09.2016 wieczorem szybka decyzja o tym, że będą miały do dyspozycji tylko jedną klatkę  :> i tak już żyją sobie razem.

Podsumowując  :DD moje zaprzyjaźnianie, pomiędzy trójką uszatych dusz, trwało krócej niż tydzień. Czytając wszystkie komentarze jakiej spotkałam w tym poście i innych tematach, byłam bardzo negatywnie ustosunkowana do całego procesu. Miałam coraz większe wątpliwości, czy jednak dobrze zrobiłam biorąc kolejnego króla.
I wiecie co wam powiem, była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Aktualnie mam trzy sierotki, którym mogłam dać dach nad głową, bo ktoś z jakiś powodów oddał je do Uszakowa. Każdy z nich miał swoją historię, bardziej bądź mniej brutalną. Nie ważne, ważne że podjęłam się walki o ich wspólne życie. Poświęciłam swój wolny czas, każdą chwilę jaką miałam. Czytałam masę informacji, obserwowałam zachowania swoich uszu, dowiadywałam się jak najwięcej, aby nie zrobić krzywdy zwierzaczkom.
Jak ktoś ma chęć to da radę dokonać niemożliwego. Dowiedziałam się, że pod swoich dachem mam dwa najbardziej złośliwe Uszaki (Jerry & Tami) jakie były w Sopockim Uszakowie. Obie sprawiały bardzo wiele problemu.
Po zabraniu ich odczułam zupełnie coś innego.

Wiem, że Jerry bardzo wiele przeszła. Widziałam to po jej zachowaniu. Musiała być krzywdzona, bita, itp. Przez pierwszy okres w jej oczach był strach, lęk przed dotykiem. Była ponoć bardzo terytorialna względem swojej klatki. Na dzień dzisiejszy sama przychodzi pod rękę, zaczepia.
Tami była mocno agresywna względem wszystkiego. Nie czuła się bezpiecznie. U mnie już 3 dnia sama wyszła z klatki bez przymusu. Jest zainteresowana kontaktem z człowiekiem. Wszystkie zachowania jakie usłyszałam z opowiadań, pod moim dachem były prawie niezauważalne. Bardzo mnie to cieszy.

Uważam, że podstawą w zaprzyjaźnianiu króliczków jest cierpliwość, obserwacja zachowań, poświęcenie sporo wolnego czasu i nie robienie niczego na siłę. Na wszystko przyjdzie czas, trzeba tylko czekać i wierzyć.

Moje doświadczenie to:
1. zaprzyjaźnianie Jerry z Marcelem
2. zaprzyjaźnianie Tami z Jerry&Marcelem.

Życzę wszystkim udanych związków między króliczkami  :bukiet :bukiet :papatki

« Ostatnia zmiana: Wrzesień 14, 2016, 14:11:43 pm wysłana przez Misia83 »



Offline shoti1910

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 1099
  • Płeć: Kobieta
    • SPŚM
  • Lokalizacja: Łódź
  • Moje króliki: Shila i Siggy
  • Pozostałe zwierzaki: średniej wielkości zoo ;)
  • Za TM: Benio
Odp: Zaprzyjaźnianie - wersja soft [dla mięczaków ;)]
« Odpowiedź #215 dnia: Sierpień 26, 2017, 16:23:11 pm »
Co w przypadku, kiedy jeden (pierwszy) królik jest bezklatkowy? Wstawić klatkę "nowego" na terytorium?