Wczoraj rozpoczęłam zaprzyjaźnianie moich Kokolino i Fifi. Uszaczki wprawdzie wcześniej bardzo się przyjaźniły ale Fifi zaczął dojrzewać i się zaczęło....
W tej chwili Fifi jest już ponad 5 tygodni po kastracji,wczoraj się przeprowadzałam więc uznałam że nowy nikomu nieznany teren to najlepsze miejsce do zaprzyjaźnienia. No i się zaczęło.........
efektem tego zostały ,,kilogramy'' futra latające po zmieni (więcej po mniejszym Kokolino), podrapane oczka Koko, podrapana ,,warga'' Fifiego.
Na szczęście obeszło się bez puszczania tych smrodów, ogromniastych bobków i oblewania moczem, i jakichkolwiek czynności seksualnych (może dlatego że oba były na obcym terenie?) Po 30 minutowej ,,walce'' przez 2 godziny obaj dochodzili do siebie ledwo dysząc w pozycji leżącej na pleckach
Klateczki stoją obok siebie, chłopcy cały czas walczą przez kraty, apetyt z tych emocji im nie dopisuje. Dziś podejście drugie, nie odpuszczę,nie po to wzięłam dwa króliczki aby żyły one z dala i w nienawiści do siebie....