wspolne glaskanie juz bylo..na poczatku zaprzyjazniania bylo wtedy OK ale teraz to dla Malgosi pokoj gdzie stoi jej klatka to juz nie jest chyba teren neutralny,cy tren Franka,dzis nie pomoglo nawet to,ze na wybiegu boi sie psow,trzymalam je bo wiedzialam,ze jak uchole zaczna walki to psy sie wsciekna
no i jak wypuscilam Malgoske to ona zaraz chyc do Franka do kartonu.,powachali sie i atak,kurcze nie moglam jej od niego odczepic,az mnie po nogach gryzla
musialam Franka na rece wziasc,zamk. go w transporterku,ktorego wystawilam aby w razie czego Malgoska sie schowala ale jak widac jej to nie bylo potrzebne
.,kurcze u mnie to tylko sie szczepiaja,ona zaczyna
dziewczyny powiedzcie mi czy stres,poznanie bardziej swoich zapachow spowoduje zmniejszenie atakow?czy zawsze beda walki tak dlugo az ktores nie wezmie gory?widac,ze Malgosia chce dominowac ale gdyby nie atakowala Franka on nic by nie robil,ona atakuje.
nie myslalam,ze u kurcze trafie na mega trudny przypadek
nie ma gonienia,wyrywania futra,skubanie tylko kłąb kroli walczacych,nie ma sily patrzec az same sie rodziela