Pachino walczy...chociaż jest źle, obiektywnie jest źle i nie chodzi już o to, że tydzień temu był kolejny kryzys, ale o to, że tak długo to wszystko trwa. Pachino nie reaguje na leki albo inaczej: reaguje na chwilę. przez kilka dni jest lepiej, potem znowu kryzys. wczoraj zastanawiałyśmy się z Magdą co dalej i czasami przychodzą nam do głowy najgorsze myśli, ale mimo wszystko nie możemy się im poddawać.
kiedy przychodzi się do Azylu i patrzy na Pachino, Kurt,
Tufiego i inne chore króliki, które wciąż trafiają pod naszą opiekę, jest ciężko, bardzo trudna jest taka codzienność, ale z drugiej strony w tych królikach i walce o nie musimy szukać siły...więc dzisiaj cieszyłam się widokiem Tufiego, który ostatnio spędza całe dnie na wybiegu razem z Kurt, który dzisiaj miał lepszy humor, pił wodę z poidełka, wyginając się i zaglądając do klatki z zewnątrz (było to trochę karkołomne, ale nie chciało mu się wchodzić do klatki i wyglądał uroczo
) i chociaż wygląda źle, jednak cieszy tym, że po prostu jest
Kurt czuje się dobrze. póki co podczas codziennego oczyszczania, nie ma tam ropy...i oby tak dalej
zobaczymy co przyniesie nam jutrzejszy dzień, tzn. jakie króliki do nas przyjadą
w ndz. czekamy na gości z Poznania i Warszawy
przypominamy też o transporcie na trasie
Olsztyn - Kraków dla Seena
Karolina - pierwsze adopcyjne "koty za płoty" - tzn. pierwsze króliki
mamy wspaniałą, coraz większą ekipę skupioną w różnych miejscach w kraju, bywa lepiej/gorzej, ale razem możemy wszystko i jeszcze mnóstwo przed nami
wiem, że podczas dnia otwartego uda nam się spotkać tylko z niewielką częścią osób skupionych wokół Azylu (póki co, to chyba nierealne skupić w jednym miejscu taką il. osób
), ale zapraszamy wszystkich do regularnych odwiedzin w Azylu i spotkań z naszą zakróliczoną ekipą