To, że odchodzą, zawsze boli. Wczoraj zastanawiałam się nad tym co zrobić – pojawiały się myśli o eutanazji, ale jednocześnie była nadzieja, że może jednak...
Tak będzie zawsze.
Tydzień temu odeszła moja Wifi. Była prawdziwą króliczą staruszką, niezwykle dzielną. Miała ogromną wolę życia. Wbrew wszystkiemu, wciąż nas zaskakiwała. Ostatecznie podjęłam decyzję o eutanazji.
Nic nie jest na zawsze, ale zawsze trzeba wierzyć i walczyć. Nie ma żadnej reguły. Pod naszą opiekę trafi kolejny Cookie, Lulu, Gimli - bezsilność nigdy nie przestanie boleć, ale to nie ma żadnego znaczenia. To my jesteśmy dla nich.
Czasami jest bardzo ciężko. Nie wszystko funkcjonuje idealnie – podsumowanie finansowe za kwiecień powinno pojawić się na forum na początku maja, ale nie dałam rady. Wciąż pracujemy jednak nad tym, aby było lepiej.
Wszystko zaczęło się dopiero 5 lat temu – wówczas nie było nawet marzeń o tym, że kiedykolwiek będzie tak jak teraz.
Ostatnie kilka miesięcy pokazało jednak, ile jesteśmy w stanie wspólnie zrobić i to jest chyba największe pocieszenie w tych gorszych chwilach.
Lubię, kiedy wszystko jest uporządkowane, kiedy wszystko jest pod kontrolą, chociaż wiem, że nie jesteśmy w stanie nad wszystkim zapanować w 100%, dlatego prosimy o wyrozumiałość.
Jest bardzo wiele takich spraw, których załatwienie wymaga natychmiastowej reakcji – w moim odczuciu zawsze i bezwzględnie do takiej kategorii należą sprawy dot. udzielenia pomocy potrzebującemu królikowi – w naszym przypadku często dot. to królików z różnych miast - tutaj nie ma opcji ‘odłożę to na później’, nawet jeśli tel. dzwoni w najmniej ‘odpowiedniej’ chwili.
Niektóre sprawy muszą poczekać, jednak, aby zrobić kolejny krok do przodu, chciałabym coś zaproponować…;) Z góry zaznaczę, że nie ma to związku z żadnymi wydarzeniami, a jest to raczej efekt naszych wspólnych przemyśleń – krok za krokiem musimy budować coraz silniejsze podstawy naszej działalności i uczyć się na błędach – własnych i innych.
Jeśli ktoś nie otrzyma odpowiedzi na swojego maila czy wiadomość pv, warto o tym przypomnieć. Napisać raz jeszcze. Szukać kontaktu…
Dla nas kontakt z ludźmi, którzy angażują się w naszą działalność, czy też oczekują od nas pomocy/wsparcia jest bezcenny. Nasze milczenie nigdy nie oznacza ignorancji – to wyłącznie wynik tego, że czasami możemy o czymś zapomnieć, nie mówiąc już o braku siły czy czasu…
Czasami Magda musi przypomnieć mi o czymś kilka razy…;)
Wiemy, co jest naszym celem – kochamy to, co robimy, chcemy to zawsze robić jak najlepiej, dlatego musimy trzymać się razem i komunikować się – zależy nam na tym samym
Azyl ma istnieć nie tylko tutaj i teraz. Wręcz przeciwnie. To jest dopiero początek.
Czasami wydaje się, że nie damy rady. Czasami boimy się, że tym razem nas to wszystko przerośnie, ale przecież musimy podnosić się po każdym mniejszym czy większym upadku i zawsze będziemy starały się to robić.
Zbyt wiele jest w tym wszystkim serca i pracy, zbyt wiele osób…
:
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przygotowałam dzisiaj częściowo podsumowanie wydatków, poczynionych w zw. z budową Azylu.
Mam też podsumowanie wpłat z kwietnia 2012 oraz wydatków w tym miesiącu.
Jutro postaram się wszystko wrzucić na forum – ze skanami faktur włącznie i będziemy „na czysto”
Tabasco czuje się dobrze po wczorajszym zabiegu. Patient również.
Tomcio Paluch powędrował do DT.